Ustawiali mnie na bramce, bo byłam dziewczyną! - rozmowa z piłkarką AZS-u Wrocław, Dominiką Wylężek

Z bramkarką Mistrza Polski porozmawiałam o kobiecej piłce nożnej, o przyczynach braku popularności, o treningach z mężczyznami i fenomenie AZS Wrocław.

W tym artykule dowiesz się o:

Małgorzata Niełacna: Dlaczego akurat piłka nożna? Wiele osób twierdzi, że to nie jest sport dla kobiet, że jest zbyt brutalny, że widzą kobiety uprawiające łyżwiarstwo, gimnastykę, ale nie piłkę nożną. Zdarza się, że musisz się z tego ludziom "tłumaczyć"?

Dominika Wylężek: Tak samo można zapytać dziewczyny podnoszącej ciężary, dlaczego akurat ciężary (śmiech). Każdemu trzeba się tłumaczyć, naprawdę z każdym, z kim się rozmawia. Każdy pyta, dlaczego piłka nożna. Od 11 lat już gram. Na początku na podwórku z chłopcami – wiadomo, co innego mogą robić chłopcy, jak nie grać w piłkę. Było z ich strony lekkie lekceważenie, dlatego właśnie ustawiali mnie na bramce, bo "dziewczyna, niech stoi na bramce, a my sobie pogramy w polu". Ja oczywiście wcale tak nie uważam, wydaje mi się, że na bramce jest najtrudniej.

Jesteś młodą dziewczyną, jak podchodzisz do tego, co teraz robisz? Wiadomo, że w przypadku piłki nożnej kobiet w naszym kraju trudno wiązać z nią przyszłość ze względu na stronę finansową.

- Nie, nie można wiązać z tym przyszłości. To jest moje hobby, lubię grać, ale nauka jest ważniejsza. Jest dużo obowiązków na uczelni, trzeba się uczyć. Są oczywiście takie myśli, że może jakaś zagraniczna drużyna zainteresuje się mną, czy innymi zawodniczkami z naszej drużyny. Ale to są raczej marzenia.

Nie żal ci tego, że w tym czasie twoje koleżanki mogą odpoczywać i cieszyć się wakacjami?

- Jest mi żal. W ogóle nie mam czasu wolnego, wakacje to ciągły trening i to jest najgorszy okres.

Jak myślisz, dlaczego piłka nożna kobiet jest tak mało popularna? Nawet osoby nie interesujące się sportem wiedzą, kto został Mistrzem Świata na ostatnim mundialu. Natomiast wiele osób twierdzących, że znają się na sporcie, będą miały problemy, aby wymienić reprezentacje, które zagrały w finale Mistrzostw Świata kobiet.

- Wiele osób ogląda mecze mężczyzn właściwie tylko dlatego, że po prostu są transmitowane w telewizji. Naszych meczów nie transmitują, nie mamy dobrych sponsorów. My również lubimy oglądać mecze mężczyzn w telewizji, kibicujemy swoim ulubionym drużynom. Poza tym przypatrujemy się im pod kątem swojej gry i umiejętności. Śledzimy zachowanie zawodnika grającego na naszej pozycji. Ale przede wszystkim patrzymy na mecze naszej ligi. Staramy się robić dużo w tym kierunku, żeby wypromować ligę, staramy się często pokazywać w mediach. Coraz częściej interesuje się nami telewizja, prasa. Powstała nawet piosenka w naszym wykonaniu (śmiech). Ale to ciągle jest mało, np. w porównaniu do tego, co jest w Niemczech. Tam zainteresowanie na meczach jest ogromne.

Trenowałyście nie raz z mężczyznami. Co wam dała ta gra?

- Wiadomo, że są od nas lepsi. Może dzięki grze z nimi jesteśmy lepiej przygotowane do przegranej. Na początku odpuszczali sobie grę z nami, z czasem zobaczyli, że jednak dziewczyny też coś potrafią, też strzelają bramki i pojawiło się u nich zdenerwowanie. Zaczęli grać na wyższym poziomie niż początkowo.

Na czym polega fenomen AZS-u Wrocław?

- Gramy i wygrywamy dla przyjemności, po prostu. Może dlatego, że mamy zgraną drużynę, same najlepsze zawodniczki, dobrego trenera i wszystko razem wzięte sprawia, ze nam dobrze idzie.

Kiedy zaczynałaś grę w AZS-ie nie było nawet trenera, który pracowałby z bramkarkami. Teraz to się na szczęście zmieniło.

- Tak. Wreszcie jest to poziom w miarę profesjonalny. Mamy trenera tylko od bramkarek, który w Gawlinie trenuje mężczyzn. I dlatego często na moje treningi razem z trenerem przychodzi chłopak i razem ćwiczymy i to mnie podbudowuje, mogę się do niego porównywać. Jest to coś innego i ciekawego, wydaje mi się, że dużo to wnosi do mojego treningu. Są to prawdziwe bramkarskie treningi. Kiedy tu przyszłam mogłam trenować jedynie z pozostałymi dziewczynami grającymi w polu, ćwiczyłam nogę. Ale typowo bramkarskich treningów nie było, szybkościowych, gimnastycznych, czy stojąc w bramce.

Pewnie słyszałaś jak Lehmann po Mistrzostwach Świata w Niemczech opowiadał, że przed rzutami karnymi miał rozpracowanego każdego zawodnika. Przykładowo: wiedział że Crespo zawsze, kiedy bierze długi rozbieg, strzela w prawy róg. A wy macie rozpracowane w taki sposób swoje przeciwniczki?

- Nie, nie, u nas to tak nie wygląda. Ja nie zastanawiam się, w który róg dana dziewczyna zazwyczaj strzela. Na treningach oczywiście to się zdarza, jeśli bronię strzał koleżanki z klubu. To dlatego, że się dobrze znamy. Czasami się to sprawdza, rzeczywiście. Ale na meczach to się nie zdarza. Szczególnie, że np. ani w tym ani poprzednim sezonie nie broniłam jeszcze jedenastki. To się dzieje intuicyjnie. Wymyślam sobie w głowie, że ta zawodniczka strzeli w prawy i tam się rzucam. Czasami się udaje, czasami nie, wiadomo.

A w jaki sposób przygotowujesz się do bronienia rzutów karnych?

- Na pewno jest stres, ale bramkarza się nie wini za karne. Oczywiście pod warunkiem, że sam go nie spowodował. Więc podchodzi się do tego w miarę spokojnie, nikt nie ma później żalu za to, że się jedenastki nie obroniło. Udaje się albo nie. Żal jest jedynie wtedy, kiedy rzucamy się w dobrą stronę, a jednak strzału nie udaje się wybronić. Ale jest to żal do siebie, nie innych.

Bramkarze mają różne "chwyty" na napastników, którzy właśnie wykonują rzut karny. Jerzy Dudek powiedział kiedyś, że czasem podchodzi i zadaje jedno krótkie pytanie: tam, gdzie zawsze? I wtedy napastnik ma mętlik w głowie. Masz jakieś tego typu swoje sposoby?

- Ostatnio nie miałam wiele okazji, by to wykorzystywać. Kiedy grałyśmy w Mistrzostwach Polski do lat 19, w meczu o pierwsze miejsce o zwycięstwie decydowały rzuty karne. I kilka razy próbowałam czegoś innego. Brałam piłkę, podawałam ją dziewczynom z przeciwnej drużyny i mówiłam coś do nich, np. "powodzenia" itp. Kilka razy się udało.

Kto jest dla ciebie piłkarskim wzorem?

- Dida. Zobaczyłam kiedyś jak gra, spodobało mi się, w jaki sposób broni karne i tak już zostało.

Jaki jest twój największy sukces?

- Ostatnie Mistrzostwo Polski, wcześniejsze. A także wicemistrzostwo Polski do lat 19.

A porażka?

- W Lidze Mistrzów grałyśmy z Helsinkami. Byłyśmy na podobnym poziomie, padła jedna niefortunna bramka, przegrałyśmy 0:1 i przez ten mecz nie wyszłyśmy z grupy.

Jakie są Twoje sportowe marzenia?

- Granie w kadrze seniorek. I może to, żeby udało mi się wyjechać z Polski i zagrać za granicą.

Tego ci w takim razie życzę.

Komentarze (0)