Grzegorz Sandomierski: Strzelając bramki jesteśmy groźni dla samych siebie

Grzegorz Sandomierski po porażce 2:4 z Lechią Gdańsk mocno żałował niewykorzystanych szans. Przyznał, że jego drużyna mozolnie wypracowując sobie sytuacje bramkowe, nie potrafi tego uszanować i stąd biorą się skuteczne akcje rywali.

Cracovia w sobotę zagrała dobry mecz w Gdańsku, jednak to Lechia wygrała 4:2. - To był mecz, który mógł się skończyć każdym wynikiem, a skończył się złym dla nas. Wracamy bez punktów i to najbardziej boli, bo były momenty, w których mogliśmy podwyższyć wynik i dogonić Lechię. To wszystko nam jednak uciekało - powiedział Grzegorz Sandomierski.

W pierwszej połowie krakowianie byli w stanie prowadzić różnicą dwóch, a nawet trzech bramek. Kontaktową bramkę w ostatniej minucie tej części spotkania zdobył jednak Ariel Borysiuk. - Bramki traciliśmy w najgorszych momentach, bo były to gole do szatni i od razu po wyjściu z szatni. Wówczas nie można ich tracić, a my to zrobiliśmy. Wracamy do Krakowa bez punktów i może tu powiem stereotypowo, ale musimy patrzeć w przyszłość. Nic innego nam nie pozostało - zauważył bramkarz.

Mimo porażki, potencjał Cracovii jest wciąż spory. - Przegraliśmy i nie ma tutaj o czym dyskutować. Trzeba dobrą grę przełożyć na kolejne spotkania i wyeliminować to, co jest naszą bolączką. Jesteśmy groźni dla samych siebie, kiedy strzelamy bramki. Nie potrafimy tego uszanować i utrzymać. To coś nad czym trzeba zdecydowanie popracować, bo będzie ciężko walczyć o coś więcej, niż o utrzymanie - przyznał Sandomierski.

Rzadko zdarza się, że bramkarz traci cztery bramki, a żaden gol nie obciąża jego konta. Tak było tym razem. - Ciężko mi o tym mówić. Przegrywamy i to jest dla mnie w tym momencie najistotniejsze. Mieliśmy sytuacje, w których mogliśmy dogonić Lechię, a wcześniej podwyższyć wynik. Musimy się na tym skoncentrować. O bramkach nie ma co się rozwodzić. Jak tracę cztery bramki, zawsze mogę się do czegoś przyczepić i nie jest to dla mnie takie proste - ocenił.

W Lechii Gdańsk znakomite zawody rozegrał natomiast Dusan Kuciak. - On już dużo wcześniej pokazał, że potrafi bronić, a tego się nie zapomina. Obronił trochę piłek, Lechia między innymi jemu zawdzięcza te trzy punkty - pochwalił Grzegorz Sandomierski.

W ten weekend FC Barcelona zawalczy o pierwsze miejsce w tabeli w meczu z Atletico Madryt! Oglądaj hit ligi hiszpańskiej NA ŻYWO w Eleven 26.02 o 16:00 na elevensports.pl lub u takich operatorów jak nc+, Cyfrowy Polsat, UPC, Vectra, INEA, Toya czy Netia.

ZOBACZ WIDEO Michał Pazdan: Zabrakło nam spokoju

Komentarze (0)