Legia Warszawa po sprzedaży Nemanji Nikolicia oraz Aleksandara Prijovicia ma ogromny problem z napastnikami. Ściągnięty w zimie Czech Tomas Necid razi nieskutecznością, a Daniel Chima Chukwu nie miał nawet okazji zadebiutować w barwach klubu ze stolicy. Nie ma więc nic dziwnego, że w obliczu tych kłopotów media i dziennikarze zadają podstawowe pytanie: jak to możliwe, że kierownictwo Legii nie zdecydowało się na ściągnięcie z wypożyczenia do Ruchu Chorzów Jarosława Niezgody? Takie głosy stały się o wiele głośniejsze po niedzielnym meczu Legia - Ruch, w którym Niezgoda pokazał gigantyczne możliwości i ogromny talent.
Po części odpowiedzi na to pytanie udzielił w niedzielę przed południem Bogusław Leśnodorski. Prezes Legii w programie Cafe Futbol powiedział, że jednym z czynników była chęć budowania przewidywalności klubu, Legia nie chciała zabierać walczącemu o utrzymanie w lidze klubowi podstawowego napastnika... Po meczu przy Łazienkowskiej niektórzy działacze mogli mieć jednak spore wyrzuty sumienia, bo Niezgoda na tle Tomasa Necida wypadł znakomicie. Był o wiele bardziej dynamiczny, imponował spokojem, a co najważniejsze - zdobył gola.
Dziennikarze "Super Expressu" spytali 21-letniego, byłego gracza Wisły Puławy właśnie o Necida, którego usługi woleli sternicy Legii. - Wierzę, że nie jestem od niego gorszy - powiedział wprost piłkarz i dodał: - Widziałem go w spotkaniu z Ajaksem, ale jakoś specjalnie na tym piłkarzu się nie skupiałem. Nie wiem, jak wygląda fizycznie, ale jest nowy w klubie i trzeba dać mu czas. Na razie nic wielkiego nie pokazał. Ale może jeszcze odpali i wszyscy będziemy odszczekiwać te słowa. Nie chcę go oceniać, niech sobie gra - dodał.
ZOBACZ WIDEO Łukasz Broź: Chcieliśmy wygrać