Gdy Korona rozpoczynała spotkanie 21. kolejki z Wisłą Kraków (0:2) w jej "11" znajdowało się aż dziewięciu obcokrajowców. Sytuacja ta odbiła się dość szerokim echem, lecz jak zapewniają przy Ściegiennego, wszystko jest pod kontrolą. - To była dosyć specyficzna sytuacja, ponieważ dwóch zawodników w ostatniej chwili nam wypadło - Jacek Kiełb i Rafał Grzelak - tłumaczy Marek Paprocki. W starciu z Wisłą Płock (4:2) wyglądało to już inaczej. W wyjściowym składzie wybiegło pięciu Polaków.
Aktualnie w kadrze pierwszego zespołu Korony Kielce znajduje się dwunastu zagranicznych piłkarzy. - Rzeczywiście obcokrajowców jest sporo, z tym, że proszę zwrócić uwagę, że część z nich jest perspektywicznymi zawodnikami jak Vanja Marković, który jest u nas już 4 lata i czeka na polskie obywatelstwo, czy Nabil Aankour i Djibril Diaw - ocenia sternik klubu z woj. świętokrzyskiego.
Paprocki zwraca też uwagę na kwestie finansowe, a dokładniej możliwość sprzedaży w niedalekiej przyszłości kilku wyróżniających się stranieri. - To są piłkarze, którzy dają też klubowi perspektywę dalszych transferów.
Przesądzone jest już jednak, że po zakończeniu obecnego sezonu liczba ta ulegnie zmniejszeniu. Problem z podpisaniem nowej umowy może mieć między innymi Ukrainiec Siergiej Pilipczuk, który z racji obowiązującego limitu zawodników spoza Unii Europejskiej ma coraz większe trudności z regularnymi występami. - Po zakończeniu sezonu podejmiemy kroki w stosunku do tych zawodników, którzy są spoza Unii, którym się kończą kontrakty i zmniejszymy ich liczbę - oznajmił Marek Paprocki.
Ale to zrobił! Ronaldo efektownie poradził sobie z rywalem [ZDJĘCIA ELEVEN]