Były kłótnie, łzy i pretensje. Tak Miroslav Radović odchodził do Chin

PAP/EPA / Bartłomiej Zborowski
PAP/EPA / Bartłomiej Zborowski

Miroslav Radović wspomina ostatnie godziny przed spotkaniem z Ajaksem Amsterdam sprzed dwóch lat. Wtedy nie zagrał, bo podpisał już kontrakt z klubem z Chin. - Były łzy, nieprzespana noc. Oferta nie została potraktowana poważnie - opowiada.

To było wówczas ważniejsze wydarzenie niż sam dwumecz Legii z Ajaksem w 1/16 Ligi Europy. Radović, główny mózg drużyny, który coraz głośniej mówił, że rozważa zakończenie kariery w Warszawie, nagle po dziewięciu latach wyjeżdża do Chin. Kibice Legii byli wściekli, zarzucali zawodnikowi, że się "sprzedał", że "zdradził klub" i poszedł tam, gdzie więcej mu zapłacą. Piłkarz opowiada, jak tamte dni wyglądały z jego perspektywy.

- Pierwszą ofertę z Chin dostałem na drugim obozie w Hiszpanii. Trzy tygodnie przed meczem w Amsterdamie. Przekazałem informację byłemu dyrektorowi sportowemu, Jackowi Mazurkowi. Nie wiem, czy potraktował ją poważnie i poinformował o tym trenerów. Chyba nie. W każdym razie kluby przystąpiły do negocjacji i doszły do porozumienia. Myślę, że pogubili się wszyscy, zwłaszcza w komunikacji. Zabrakło rozmów na linii zarząd - sztab szkoleniowy - cofa się pamięcią Radović.

Doszło do tego, że były trener Legii, Henning Berg, dowiedział się o odejściu piłkarza z konferencji prasowej, od jednego z dziennikarzy. Nie mógł w to uwierzyć, był zaskoczony. Dwie godziny przed meczem wziął Serba na rozmowę w cztery oczy. - Zapytał, czy to prawda. Miałem powiedzieć mu, że nie? Papiery były już podpisane. Berg dowiedział się o wszystkim ostatni. Przygotowywaliśmy się pod ten mecz tak, jakbym miał w nim grać - opowiada Radović. Berg kazał pomocnikowi oglądać ten mecz z trybun. - Miałem do niego żal, ale dziś go rozumiem. Wypadł jego najważniejszy zawodnik, miał prawo być wkurzony. Taka sytuacja nie powinna wydarzyć się w takim klubie jak Legia - rozkłada ręce zawodnik.

Legia przegrała z Ajaksem 0:1. Po powrocie z Amsterdamu obaj panowie wylali swoje żale. - Najpierw była nieprzespana noc, bo zagraliśmy dobre spotkanie, a ja miałem tysiąc myśli w głowie. Później w Polsce mieliśmy z Bergiem mocną rozmowę, trwającą około godziny. To była męska, szczera i szorstka dyskusja, z wielkimi emocjami z jednej i drugiej strony. Ostatecznie podaliśmy sobie ręce, ale dużo było wzajemnych pretensji. Berg również przyznał się do swoich błędów - kontynuuje.

ZOBACZ WIDEO Trener Andrzej Strejlau o duecie Lewandowski-Milik: Wspaniała para

Po prawie dekadzie, ośmiu trofeach, otrzymaniu polskiego paszportu, musiał wyjechać z Warszawy i pożegnać się z kolegami. - Wejście do szatni było dla mnie najtrudniejszym momentem. To były długie rozmowy, wielkie emocje, łzy. Wszystko tam było... - piłkarzowi na wspomnienie o tej sytuacji robią się szklane oczy. Zawodnik w Chinach szybko przestał grać z powodu kontuzji. Wypadł na pół roku i następnie próbował odbudować formę w dwóch klubach: Olimpiji Lublana i Partizanie Belgrad. Do dyspozycji z dawnych lat doszedł jednak w Legii. Dziś mistrz Polski znowu ma lidera, a Radović, tak jak kiedyś, czaruje swoim zwodem na zamach. Końcówka rundy to już jego renesans formy. Trzynaście meczów i dziewięć goli. W grudniu miał deja vu. Znowu chcieli go Azjaci. W spotkaniu z Górnikiem Łęczna obserwowali go wysłannicy zespołu z Korei Południowej. - Drugi wyjazd w takim momencie to byłoby za dużo. Oferta nie była lepsza niż ta, którą dostałem z Chin. Ale nie zastanawiałem się nad nią nawet przez minutę - ucina temat Radović. Wcześniej, jeszcze latem, do Videotonu planował sprowadzić go... Henning Berg. - Byłem na rozmowach, ale jak się dowiedzieli ile chcę zarabiać, to już więcej nie zadzwonili - puszcza oko piłkarz.

Dziś jakby cofnął się w czasie. Ten sam etap Ligi Europy, ten sam rywal. - Tego się nie spodziewałem. Mamy niesamowity potencjał ofensywny, mimo że odeszło od nas dwóch napastników. Jeżeli zagramy na swoim poziomie, to nie jesteśmy bez szans - dodaje. I dobrze wie, że zależy to głównie od niego.

Legia Warszawa - Ajax Amsterdam / 16.02, godz. 21.00

Przypuszczalne składy:

Legia: Malarz - Broź, Dąbrowski, Pazdan, Hlousek - Kopczyński, Jodłowiec - Radović, Odjidja-Ofoe, Guilherme - Necid.

Ajax: Onana - Veltman, Sanchez, Viergever, Sinkgraven - Klaassen, Schone, Ziyech - Traore, Dolberg, Younes.

Sędzia: David Fernandez Borbalan (Hiszpania).

Komentarze (3)
avatar
Józef Koba
16.02.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jest najlepszy ale chimeryczny.Bardzo ciężko z nim się współpracuję. 
avatar
Mario1963
16.02.2017
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
się "sprzedał", że "zdradził klub" i poszedł tam, gdzie więcej mu zapłacą...jak kazdy rzemieślnik...Jugol zawsze będzie Jugolem..... 
avatar
Maciej Stoinski
16.02.2017
Zgłoś do moderacji
4
1
Odpowiedz
.............najlepszy zawodnik w polskiej lidze od wielu lat