W niedzielę Jagiellonia Białystok przegrała z Lechią Gdańsk 0:3. - Było to dla nas bolesne zderzenie po powrocie do gry w lidze. Uczulaliśmy zawodników, że w takim meczu każdą sytuację trzeba wykorzystać. My mieliśmy ich kilka w ciągu pierwszych dziesięciu minut. Przy stanie 0:1 też szanse mieli Fiodor Cernych i Jacek Góralski. Z tak doświadczonym zespołem trzeba przyjąć jednak porażkę z pokorą - powiedział Michał Probierz.
Mimo wysokiej przegranej, szkoleniowiec widział pozytywy. - Nie zasłużyliśmy na tak wysoką porażkę. Może zabrzmi to paradoksalnie, ale nie graliśmy złego spotkania. Skomplikowała nam sytuację kontuzja Tomasika, której doznał kilka dni temu. Trzeba było zrobić wszystko, by zagrać jak najlepiej. Z taką drużyną trzeba jednak wykorzystywać szanse mając pół sytuacji - zauważył.
Białostoczanie pozostają na pozycji wicelidera Lotto Ekstraklasy. Przed drużynami jeszcze szesnaście kolejek. - Przegraliśmy spotkanie, ale wojna będzie do końca. Nie poddajemy się. Widać sportową złość u zawodników. Chcemy mimo tego wyniku wychodzić na miasto z napiętą klatą. Graliśmy z jednym z najsilniejszych kadrowo zespołów. Lechia to zdecydowany kandydat do mistrzostwa, a jej kadra jest lepsza od Legii i Lecha. Przed meczem tego nie mówiliśmy, by nie uśpić rywala. Uśpiliśmy samych siebie. Do końca chcieliśmy strzelić honorowego gola, za co trzeba pochwalić zespół. To się jednak nie udało - stwierdził Probierz.
Deportivo - Barcelona: demolka gospodarzy - zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]