Bartosz Kapustka jesienią nie wystąpił w ani jednym meczu fazy grupowej Ligi Mistrzów. Z Kolei Marcin Wasilewski zagrał w spotkaniu 6. kolejki z FC Porto (6:0).
Miejsca Polaków w kadrze Leicester City na mecze fazy pucharowej Champions League zajęli sprowadzenie w zimowym oknie transferowym Molla Wague i Wilfred Ndidi. Ponadto Lisy uprawniły do gry w Lidze Mistrzów Yohana Benalouane'a.
Usunięcie Kapustki i Wasilewskiego z listy zawodników zgłoszonych do gry w Champions League to kolejny sygnał, że Claudio Ranieri nie zamierza stawiać na Polaków. Kapustka w bieżącym sezonie wystąpił tylko - i to raptem przez sześć minut - w jednym meczu Pucharu Anglii, a Wasilewski pojawił się na boisku pięciokrotnie.
Kontrakt 37-letniego "Wasyla" jest ważny do końca sezonu i wszystko wskazuje na to, że nie zostanie przedłużony. Umowa Kapustki ma natomiast obowiązywać do czerwca 2021 roku, ale przyszłość młodego reprezentanta Polski na King Power Stadium stoi pod dużym znakiem zapytania.
W zimowym oknie transferowym Kapustka chciał odejść z Leicester City do klubu, w którym mógłby regularnie grać, ale przeszkodą okazały się być przepisy, które uniemożliwiają zawodnikowi występy w więcej niż w dwóch klubach w trakcie jednego sezonu, a w lipcu Kapustka zagrał już w dwóch meczach Cracovii. Mógłby wrócić do Pasów, które chętnie przyjęłyby go z powrotem, ale postanowił zostać w Leicester.
- Nie chciałem wracać do polskiej ligi. Między naszą ekstraklasą a Premier League, jest zbyt duża różnica, jeśli chodzi o sam poziom treningów. Jetem pewny siebie, uważam, że mam wystarczające umiejętności by prędzej czy później zaistnieć w Leicester - stwierdził na łamach środowego wydania "Przeglądu Sportowego".
ZOBACZ WIDEO PA: Leicester uniknęło dużej wpadki. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN]