Pierwszy mecz 19. kolejki był zarazem ostatnim Pogoni Szczecin przed własną publicznością w tym roku. W grudniu, jak to w grudniu, tylko wytrwali zdecydowali się pożegnać Portowców. W galowym wydaniu była jedenastka Portowców, w której zabrakło tylko Spasa Delewa, a jedynym, małym zaskoczeniem była obecność Takafumiego Akahoshiego zamiast nieźle dysponowanego ostatnio Łukasza Zwolińskiego.
Pogoń była bardziej wyrazista. Po pierwsze wygrywała pojedynki na własnej połowie, a po drugie cierpliwie spychała KGHM Zagłębie Lubin. Po 45 minutach miała 77 procent posiadania piłki. Rola egzekutora miała przypaść Adamowi Gyurcso, ale a to spóźnił się, a to nieczysto trafił w piłkę. Pierwszy kwadrans zamknął strzałem z dystansu Rafał Murawski. To była nowa recepta gospodarzy na brak przyspieszenia i ostatniego podania.
Po tym uderzeniu Murawski złapał się za pachwinę, a naciągnięcie mięśnia utrudniało mu angażowanie się w ataki.
Zagłębie grało chaotycznie i ostrożnie. Do Szczecina przyjechało bez Janoszki, Cotry i Starzyńskiego. Absencje były widoczne. Lubinianie szukali gola po kontrataku lub ze stałego fragmentu. Właśnie strzał Jakuba Tosika z rzutu wolnego w 19. minucie był pierwszym zagrożeniem dla Pogoni. Przyjezdni wyglądali na nieobecnych, a ich grę w ofensywie najlepiej opisywało słowo "paraliż".
ZOBACZ WIDEO Pazdan: Na takim poziomie to nie przejdzie
Przed przerwą były jeszcze niezłe strzały Drygasa oraz Frączczaka, ale oba niecelne, a cyfra zero w rubryce prób celnych straszyła i jednocześnie tłumaczyła wynik 0:0.
Dziwiło, że trenerzy nie dokonali zmian w przerwie. Podstawowe jedenastki próbowały skorzystać z drugiej szansy i grały szybciej, ale z trudem dochodziły do sytuacji podbramkowych. Przypominał się mecz Pogoni z Zagłębiem z 19 października 2015 roku, który na tym samym stadionie zakończył się wynikiem 0:0, a emocji było jak na lekarstwo.
W 62. minucie wybiła jednak godzina Adamów! Pierwszego gola zdobył Buksa i była to druga bramka młodego napastnika Zagłębia z rzędu. Pomógł mu mocno Jakub Słowik, który po dośrodkowaniu Krzysztofa Janusa praktycznie podał piłkę pod nogi Buksy. Z takiego prezentu nie wypadało nie skorzystać. Lubinianie nacieszyli się przewagą gola przez dwie minuty. Wyrównał na 1:1 Adam Frączczak z bliska po akcji Cornela Rapy na skrzydle. Dla Frączczaka powinien to być sezon życia. W lidze i pucharze ma od piątku 10 goli.
Dzięki błyskowi Adamów i zawodności Słowika remis bezbramkowy zmienił się w bramkowy, ale ogólna, przeciętna ocena meczu pozostała taka sama, a w tabeli Zagłębie jest wciąż dwa punkty przed Pogonią.
Pogoń Szczecin - KGHM Zagłębie Lubin 1:1 (0:0)
0:1 - Adam Buksa 62'
1:1 - Adam Frączczak 64'
Składy:
Pogoń: Jakub Słowik - Cornel Rapa, Jarosław Fojut, Sebastian Rudol, Ricardo Nunes - Mateusz Matras, Rafał Murawski (82' Dawid Kort) - Takafumi Akahoshi (64' Hubert Matynia), Kamil Drygas, Adam Gyurcso (74' Łukasz Zwoliński) - Adam Frączczak.
Zagłębie: Martin Polacek - Aleksandar Todorovski, Lubomir Guldan, Jarosław Jach, Jakub Tosik - Krzysztof Janus, Łukasz Piątek, Jarosław Kubicki, Filip Jagiełło (76' Adrian Rakowski) - Jan Vlasko (82' Arkadiusz Woźniak) - Adam Buksa (74' Martin Nespor).
Żółte kartki: Zwoliński (Pogoń) oraz Janus, Ł. Piątek, Todorovski (Zagłębie).
Sędzia: Piotr Lasyk (Bytom)
Widzów: 4486