W środowym ćwierćfinałowym rewanżu Pucharu Polski z Wisłą Kraków piłkarze ze stolicy Wielkopolski wywalczyli awans, wygrali 4:2, lecz stracili pierwsze bramki od dłuższego czasu. To dla nich sygnał alarmowy. - Już w Lubinie mieliśmy gorszy kwadrans na początku drugiej połowy. W Krakowie się to powtórzyło i tym razem zostaliśmy ukarani - przyznał chorwacki szkoleniowiec.
Ewentualnego zmęczenia pucharową potyczką Nenad Bjelica się jednak w ogóle nie obawia. - Gdy się wygrywa, to regeneracja przebiega dużo łatwiej. Każde spotkanie może być dla nas trudne, ale wiele zależy od tego, jak w nie wejdziemy. Co do formy fizycznej, nie ma żadnych powodów do obaw, bo niedawno przeprowadziliśmy badania i ich wyniki były doskonałe.
Niezależnie od poczucia własnej wartości, Jagiellonię sztab Kolejorza darzy sporym szacunkiem. - To jedna z czterech najlepszych ekip w Polsce i daje temu dowód w każdym meczu. Świetnie radzi sobie w grze z kontry i ma bardzo dobrego trenera - dodał Bjelica.
Ewentualna wygrana w Białymstoku byłaby dla Lecha piątą z rzędu w Lotto Ekstraklasie. - Jeśli sami się dobrze spisujemy, to rywal - nawet silny - ma mniejsze znaczenie. Ważne, żebyśmy cały czas byli skoncentrowani. Nie obciążam przesadnie zawodników informacjami na temat przeciwnika. Dużo więcej rozmawiamy o własnych zadaniach - zakończył trener poznaniaków.
ZOBACZ WIDEO Sergio Ramos uratował Real na Camp Nou! Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN]