W pierwszych minutach piątkowego meczu Wisła Puławy wypracowała dwie świetne okazje do objęcia prowadzenia, ale obu nie wykorzystała. Wkrótce Olimpia Grudziądz opanowała sytuację i zaczęła dominować na boisku.
- Wiedzieliśmy, że szybki atak jest mocną stroną zespołu z Puław. Gospodarze mieli tę sytuację, w której mogli otworzyć wynik. Później w tej samej akcji poprzeczka uratowała mój zespół. Uważam, że większość meczu mieliśmy pod kontrolą - ocenia Jacek Paszulewicz.
Goście całkowicie opanowali środek pola i raz za razem zagrażali przeciwnikowi. Długo jednak bili głową w mur, a komplet punktów zapewniła im samobójcza bramka Mateusza Pielacha.
- Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że wyjeżdżamy z Puław z trzema punktami. Odrobiliśmy tę stratę z pierwszej rundy, gdzie przegraliśmy u siebie. Być może nie było to tak fenomenalne widowisko, jak w poprzedniej kolejce, kiedy udało nam się zagrać chyba najlepszy mecz w tym sezonie. Jestem zadowolony z przebiegu gry. Większość zadań została zrealizowana. Cały czas podkreślam, że jesteśmy bardzo dobrze przygotowani do tego sezonu i troszeczkę żałujemy, że runda już się kończy, bo jeżeli chodzi o motorykę, to moglibyśmy grać bez przerwy. Czeka nas jeszcze jeden mecz ze Zniczem. Liczymy, że uda nam się odnieść zwycięstwo na swoim boisku i dołączyć do środka tabeli, tudzież ciut wyżej i być może powalczyć o coś więcej w przyszłej rundzie - podkreśla 39-letni trener.
Paszulewicz nie dotrwał do końca meczu na ławce swojego zespołu. W końcówce sędzia Karol Rudziński odesłał na trybuny szkoleniowca, który często żywiołowo reagował na boiskowe wydarzenia. - Nie mówię, że poziom sędziowania jest słaby, zły czy jakikolwiek. Nie oceniam pracy sędziów, bo to do mnie nie należy. Nawet zawodnikom tłumaczę, że jeżeli gramy w I lidze to sędziowie są pierwszoligowi. W Ekstraklasie mamy sędziów ekstraklasowych. Inna rzecz jest taka, że od nas wymaga się szkoleń, wysokiego poziomu kwalifikacji itd. Natomiast mam cały czas zastrzeżenia do pracy arbitrów technicznych. Arbiter techniczny powinien być tym, który pomaga sędziemu głównemu, a nie zajmować się ławką rezerwowych mojej drużyny czy zespołu z Puław. Uważam, że takiej pomocy ze strony sędziego technicznego nie było - ocenia Paszulewicz.
ZOBACZ WIDEO Skromna wygrana Rennes - zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN]