GKS Katowice w tym sezonie przegrał oba pojedynki z Wigrami Suwałki. W inauguracyjnej kolejce katowiczanie ulegli u siebie 0:1. Na Podlasie Ślązacy jechali z chęcią rewanżu i odniesienia wygranej na trudnym terenie. Jednak to suwalczanie mogli cieszyć się ze zdobycia trzech punktów.
Katowiczanie w Suwałkach zagrali osłabieni brakiem kilku podstawowych zawodników. W składzie nie znalazł się choćby Grzegorz Goncerz, który zmaga się z urazem nosa. - Obojętnie kto by nie zagrał, na boisku mieliśmy robić swoje. A my straciliśmy bramki po niemal identycznych akcjach Wigier. Musimy z tego wyciągnąć wnioski i za tydzień zagrać jakby to był dla nas najważniejszy mecz sezonu. Trzeba chociaż częściowo odrobić jak najszybciej punkty, które straciliśmy - powiedział pomocnik GKS-u, Łukasz Pielorz.
Wigry na prowadzenie wyszły w 22. minucie, ale po chwili było już 1:1. Gości, szybkie doprowadzenie do wyrównania uskrzydliło, lecz do końca pierwszej połowy bramki nie padły. Drugą lepiej rozpoczęli suwalczanie, którzy w 47. minucie ponownie objęli prowadzenie. - Mieliśmy rozstrzygnąć ten mecz już w pierwszej połowie. Po odrobieniu straty bramkowej i bramce na 1:1 mieliśmy kilka okazji, żeby strzelić drugiego gola. Szkoda, że tak to się skończyło - przyznał Pielorz.
- W drugiej połowie Wigry przeprowadziły na początku pierwszą akcję i od razu padła bramka. Oni szybko strzelili po przerwie, a my musieliśmy się otworzyć. Wiem, że to się tak łatwo mówi, że musimy wyciągnąć wnioski, ale naprawdę musimy wziąć się "do kupy". Przegraliśmy z Wigrami i to nasza wina. Musimy teraz wygrać u siebie i zakończyć ten rok w udany sposób trzema punktami - zakończył Pielorz. Kolejnym rywalem GieKSy będzie Chrobry Głogów, a mecz rozegrany zostanie w sobotę 26 listopada.
ZOBACZ WIDEO Grosicki podsumował 2016 rok. "Jesteśmy jedną wielką rodziną, chcemy się rozwijać"