10 września - to właśnie wtedy po raz ostatni piłkarze Korony schodzili z murawy w roli zwycięzców. Od tego momentu zanotowali sześć porażek z rzędu. - Na pewno to jest ten moment, aby się przełamać. Myśleliśmy, że to nastąpi wcześniej, ale nie wyszło. Jedziemy na Termalicę skoncentrowani i po trzy punkty. Znamy swoje miejsce w szeregu, wiemy ile mamy punktów, aczkolwiek nie jedziemy na ścięcie głowy - przekonuje Rafał Grzelak.
W ostatniej kolejce, gdy na Kolporter Arenę zawitał mistrz Polski (2:4), kibice zobaczyli zadziorną drużynę z Kielc. Czy w Niecieczy będzie podobnie? - Pamiętamy o tym i na treningach też chcemy powielać te akcje. Agresywna, konsekwentna gra to kierunek do zdobywania punktów. Mieliśmy pomysł na rozwiązywanie akcji ofensywnych. Musimy też pomagać sobie jako drużyna i ustrzec się indywidualnych błędów.
Występujący głównie w środku pola Grzelak przeciwko ekipie Bruk-Betu może zająć miejsce pauzującego Kena Kallaste. - Jeżeli chodzi o obronę to jeszcze nie rozmawiałem z trenerem, ale będę gotowy, jestem lewym obrońcą i psychicznie też jestem przygotowany na pojedynki - zapewnia.
Prawdopodobnie 28-latek wystąpi przeciwko swojemu niedawnemu koledze z drużyny - Vlastimirowi Jovanoviciowi. - Miło będzie się spotkać. Od Jovy bardzo dużo się nauczyłem. Jest to dla mnie świetny zawodnik. Jeśli będę grał na środku, to będą dobre pojedynki. Mam nadzieję, że to ja będę się cieszył.
W ostatnich dniach media szeroko rozpisują się na temat przyszłego trenera złocisto-krwistych. Jego nazwisko oficjalnie poznamy po weekendzie. Jak do tego tematu podchodzi szatnia? - Szczerze mówiąc nawet nie rozmawiamy o tym. Już zbyt dużo się wydarzyło, jesteśmy skoncentrowani na meczach i treningach. To nie jest zależne od nas, wtedy kiedy będzie decyzja, będziemy mogli rozmawiać, teraz nie ma sensu - kończy Rafał Grzelak.
ZOBACZ WIDEO Legia - Real. Był Prijo, było party!