- Jak zatrzymać Konstantina Vassiljewa - zapytał reporter Canal + trenera Cracovii Jacka Zielińskiego w przed meczem z Jagiellonią Białystok .
- Zamknąć go w szatni - odpowiedział z uśmiechem Zieliński.
Nikt jednak Estończyka nie zatrzymał. I zespół z Krakowa miał za swoje.
Maestro, Cesarz Estonii czy jak go tam zwą wrócił do formy po chwilowym przestoju. Strzelił w Krakowie gola z rzutu karnego, dołożył do tego dwie asysty, a Jagiellonia wygrała 3:1.
Konstantin Vassiljev w czternastu meczach strzelił osiem goli, osiem razy również asystował. Bezpośrednio "załatwił" Jagiellonii 16 goli z 25 jakie drużyna Michała Probierza strzeliła w tym sezonie. Zależność jest dziś prosta. Estończyk w słabszej formie równa się Jagiellonia w słabszej formie. On sam chyba przeczuwa, że mimo wszystko nie jest to najlepsza sytuacja.
- Życzę zespołowi, żeby nie był uzależniony od jednego piłkarza. Oby udawało się też osiągać te same wyniki bez tak dużego wpływu pojedynczych zawodników, aczkolwiek cieszę się, że udało mi się po kilku tygodniach znowu trafić do siatki, a także zanotować asysty, które zostaną w głowie przez jakiś czas - powiedział po meczu.
32-latek jest dziś bez żadnych wątpliwości najlepszym piłkarzem ligi. Statystki ma kosmiczne, białostocka orkiestra gra tak, jak on dyryguje. Jego koncert trwa.
ZOBACZ WIDEO Asysta Karola Linetty'ego i wygrana Sampdorii nad Interem. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN]