- Zremisowaliśmy na trudnym terenie i po raz kolejny zdobyliśmy gola w samej końcówce. To oczywiście cieszy, ale w drugiej połowie zdominowaliśmy Lecha i zasłużyliśmy na znacznie więcej niż tylko 1:1 - ocenił Paweł Brożek.
Trafienie w stolicy Wielkopolski to dla 33-letniego snajpera druga bramka w bieżącym sezonie, a już 134. w historii jego występów w ekstraklasie. Dzięki niej dogonił na liście najlepszych ligowych strzelców wszech czasów Fryderyka Scherfkego, który przed II Wojną Światową zdobywał gole dla Warty Poznań. Brożek i Scherfke zajmują teraz 10. miejsce w klasyfikacji, a do następnego na liście Teodora Anioły wiślakowi brakuje pięciu trafień.
- Jestem zadowolony, bo indywidualne statystyki też są dla mnie ważne. Dobrze, że idziemy we właściwym kierunku. Jeszcze kilka tygodni temu pewnie nie odrobilibyśmy strat. Drużyna jest silniejsza mentalnie, a i piłkarsko wygląda to coraz lepiej - zaznaczył Brożek.
Doświadczony napastnik miał ostatnio problemy zdrowotne i dlatego w Poznaniu wszedł na boisko dopiero w 68. minucie. - Miałem nauczkę po poprzedniej kontuzji. Bez przygotowania zagrałem w spotkaniu ze Śląskiem Wrocław i wtedy nic nie mogłem dać drużynie. Teraz więcej potrenowałem, trochę mnie wprawdzie przytkało po wejściu na boisko, ale nie było już źle. Nie potrzebuję dużo czasu, by wrócić do formy i z dnia na dzień powinno to wyglądać coraz lepiej. Mam w tym sezonie dopiero dwa gole, co mnie kompletnie nie zadowala. Chciałbym strzelać zdecydowanie więcej - zakończył.
ZOBACZ WIDEO Pazdan nie jest najlepszy, Ronaldo się poświęcał. Portugalczycy wrócili do meczu z Polską