Kamil Grosicki: Musiałem ochłonąć, żeby nie zrobić czegoś głupiego

East News / AFP
East News / AFP

Kamil Grosicki zapomniał o transferze do Burnley, wyleczył kontuzję i wraca do gry w Stade Rennes. - Przemyślałem sprawę, wyciszyłem się, nabrałem dystansu. Skupiam się na futbolu, ale nie rezygnuję z marzeń - mówi "Przeglądowi Sportowemu".

W tym artykule dowiesz się o:

28-latek w środę rozegrał pierwszy mecz ligowy od połowy sierpnia. Grosicki wszedł na boisko w 62. minucie spotkania z Olympique Marsylia przy wyniku 1:2. Polak najpierw wykorzystał rzut karny, a następnie asystował przy zwycięskim golu Adriena Hunou.

Doświadczony zawodnik z powrotu do gry jest zadowolony. I zwraca uwagę na to, jak przyjęli go kibice. - Kiedy wchodziłem na boisko, skandowali moje nazwisko. Nie mieli mi za złe, że chciałem odejść - mówi.

Grosicki ostatniego dnia okienka transferowego był o krok od transferu do Burnley. Transakcja nie doszła do skutku. Polak to mocno przeżył. Teraz myśl o transferze już go nie zajmuje, choć wciąż marzy o przeprowadzce do Premier League.

- Musiałem ochłonąć, żeby nie zrobić czegoś głupiego - przyznaje. Skołatane nerwy ukoił w kraju, by po kilku dniach wrócić do Francji. - Miałem wielkie wsparcie trenera. Powiedział, żebym skoncentrował się na grze, bo bardzo na mnie liczy. Stwierdził, że tylko tak mogę zapracować na szacunek.

W najbliższy weekend Rennes zagra na wyjeździe z Dijon FCO. Sobotni mecz rozpocznie się o godzinie 20:00.

ZOBACZ WIDEO: Marek Jóźwiak: Legii potrzeba człowieka z prostym przekazem (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu: