Marcin Burkhardt odradza się w I lidze. "Różne opinie pojawiały się na mój temat"

Materiały prasowe / Maciej Sztajnert
Materiały prasowe / Maciej Sztajnert

Pogoń Siedlce w ostatnich meczach spisuje się znakomicie. Jednym z kluczowych postaci w układance trenera Dariusza Banasika jest 32-letni Marcin Burkhardt.

Doświadczony pomocnik w przerwie letniej ponownie wrócił do polskiej piłki. Marcin Burkhardt podpisał roczny kontrakt z I-ligową Pogonią Siedlce, w której zamierza udowodnić swoje ponad przeciętne umiejętności. O ile w pierwszych meczach były reprezentant Polski nie grał na miarę oczekiwań, to w ostatnich spotkaniach jest głównym dyrygentem zespołu z Siedlec. Czy 32-letni zawodnik wypłynie jeszcze na szerokie wody?

WP SportoweFakty: Trener Dariusz Banasik okazał się magnesem, który spowodował, że trafił pan do Pogoni Siedlce?

Marcin Burkhardt: Szczerze?

Oczywiście.

- To był jedyny trener w Polsce, który mnie chciał. Staram się spłacać kredyt zaufania. Wierzę w siebie. Wiem, że zawsze miałem duże umiejętności do grania w piłkę, jednak czasami brakowało zaufania ze strony kilku trenerów. W środowisku piłkarskim różne opinie pojawiały się na mój temat. Być może to był problem, dlaczego nie mogłem znaleźć klubu w Polsce. Trener Banasik postawił na mnie, a ja staram się spłacać zaufanie.

Był pan zawiedziony, że kluby teoretycznie silniejsze od Pogoni nie były zainteresowane Marcinem Burkhardtem?

- Nie traktuję tego w kategorii zawodu. Chcę grać w piłkę. Cieszę się, że mogę co tydzień wyjść na boisko i zagrać dla naszej publiczności.

Z jakimi nadziejami wrócił pan do polskiej ligi?

- Nie myślałem o tym. Chciałem zwyczajnie wrócić do Polski i przestać tułać się po różnych krajach. Cieszę się, że trafiłem na Pogoń Siedlce, gdzie jest fajna infrastruktura oraz mili ludzie. Wszyscy wiemy czego chcemy. Nie chcę składać żadnych deklaracji. Najważniejszy jest najbliższy mecz i mam nadzieję, że mocno powalczymy w I lidze.

ZOBACZ WIDEO Pazdan: zamieszanie z trenerem nie pomaga nam... (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

W ostatnich trzech meczach Pogoń Siedlce zdobyła komplet punktów. Są chyba duże powody do optymizmu?

- Oczywiście, że tak. Początek sezonu mieliśmy słaby, jednak cały czas widziałem duży potencjał w naszym zespole. Wszyscy zawodnicy bardzo chcieli wygrywać. Nie mieliśmy szczęścia, ale teraz się to zmieniło. Z meczu na mecz coraz lepiej się rozumiemy, ale nie chcemy popaść w euforię. Od poniedziałku już koncentrujemy się na następnym meczu z Chojniczanką Chojnice. Jedziemy tam po to, aby wygrać.

Czego oprócz szczęścia brakowało na początku sezonu? Zgrania?

- Zdecydowanie zgrania. Trochę szwankowało również nasze ustawienie. Bardzo pomogło nam wstawienie Tomka Lewandowskiego na prawą obronę, który umiejętnie broni tej strony i nie tracimy już tylu bramek. Zespół zaczął walczyć, każdy za drugiego wskoczy w ogień.

Dla pana również jest to znakomity czas. Dwie bramki oraz dwie asysty w ostatnich meczach. Jest to już ten Marcin Burhkardt, którego kibice chcą oglądać?

- Zobaczymy. Fizycznie czuję się coraz lepiej. Myślę, że jak zespół będzie grał dobrze to i ja będę grał na miarę oczekiwań. Uważam jednak, że stać mnie na jeszcze lepszą grę.

Czyli jeszcze są rezerwy w pana grze?

- Myślę, że tak.

Czego teraz można spodziewać się po Pogoni Siedlce? Drużyna po trzech zwycięstwach z rzędu ewidentnie złapała wiatr w żagle.

- Myślę, że spokojnie możemy pokusić się o zwycięstwo z Chojniczanką Chojnice. Jeżeli nie będziemy mieli głowy w chmurach i będziemy twardo stąpać po ziemi, to może być bardzo dobrze. Od wtorku zaczniemy przygotowania do tego meczu i myślę, że możemy przywieźć z Chojnic korzystny wynik.

Rozmawiał Jakub Artych

Źródło artykułu: