Wigry Suwałki przyjechały do Nowego Sącza, jako wicelider zaplecza Lotto Ekstraklasy. Przedmeczowe przypuszczenia potwierdziły się i Sandecja nie miała łatwej przeprawy. - To było dla nas bardzo trudne spotkanie, długo się rozpędzaliśmy. Mieliśmy obawy, bo włożyliśmy dużo zdrowia w rozgrywany w środę mecz z Olimpią Grudziądz. Chcieliśmy grać spokojnie i ten spokój był chyba za duży. Trochę nas uśpił i straciliśmy bramkę. Zabrakło nam koncentracji - przyznał trener Radosław Mroczkowski.
Pierwsze pół godziny nie zwiastowały gospodarzom niczego dobrego. To goście bardzo szybko uzyskali przewagę, raz po raz atakując bramkę strzeżoną przez Łukasza Radlińskiego. Zagubiona Sandecja skapitulowała w 21. minucie, kiedy po dośrodkowaniu Damiana Kądziora, do siatki trafił głową Kamil Adamek.
- Bardzo dobrze weszliśmy w to spotkanie i mieliśmy swoje sytuacje. Nawet przy 1:0 mogliśmy podwyższyć. Niestety nie ustrzegliśmy się błędów przy stałym fragmencie gry - żałował Dominik Nowak, szkoleniowiec Wigier Suwałki.
Wszystko zmieniło się po dwóch kwadransach rywalizacji. Wtedy też biało-czarni zaczęli dochodzić do głosu i szybko wyrównali. Grzegorz Baran w swoim 44. występie strzelił pierwszą bramkę dla sądeckiej drużyny. Wykorzystał dośrodkowanie z rzutu rożnego Wojciecha Trochima i trafił do siatki głową. Oto całe piękno futbolu. Najpierw nie wychodzi niemal nic, za chwilę mecz rozpoczyna się od nowa.
ZOBACZ WIDEO: Dobry występ Kamila Glika, AS Monaco pokonało Stade Rennes - zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
- Wiedziałem, że z minuty na minutę powinno być lepiej i spotkanie się wyrówna. Potem w II połowie daliśmy dobry sygnał, strzelając drugiego gola, który dał nam pozytywnego kopa. Końcowy wynik mógł być remisowy, ale mieliśmy kolejne sytuacje, które powinniśmy wykorzystać i zamknąć to spotkanie. Cieszę się, że zawodnicy mimo braku sił, dociągnęli do końca meczu na charakterze. Cieszymy się z punktów - mówił trener Sandecji.
Radosław Mroczkowski miał nosa do zmiany. Wprowadził na boisko Sebastiana Leszczaka, który mocno przyczynił się do zdobycia drugiej, zwycięskiej bramki. Płasko i precyzyjnie podał do Kamila Słabego, ten zagrał przed bramkę gości, gdzie akcję wykończył Maciej Korzym.
- Sandecja lepiej weszła w II połowę, stworzyła sytuacje i wyszła na prowadzenie. Pozostaje tylko żal, że nie udało się nam choć zremisować, a też mieliśmy przynajmniej jedną stuprocentową okazję. Trudno, trzeba bardzo spokojnie przeanalizować to spotkanie, zobaczyć gdzie popełniliśmy błędy i przygotować się do meczu pucharowego w Zabrzu - podkreślił Dominik Nowak.
Sądeczanie pokonali Wigry Suwałki i z czwartej lokaty awansowali na drugą, spychając swojego rywala na trzecie miejsce. Bianconeri pod wodzą Radosława Mroczkowskiego osiągają zadowalające wyniki, natomiast ekipie z Podlasia zaświeciła lampka ostrzegawcza. Porażka w Nowym Sączu była już trzecią z kolei.