Zagłębie Sosnowiec. Kłopot bogactwa?

Pół roku temu Zagłębie Sosnowiec wydawało się pewnym kandydatem do awansu. Liga zweryfikowała oczekiwania i sosnowiczanie jesień skończyli na ósmym miejscu w tabeli. Trener Janusz Kudyba awansu nie obiecuje, ale mówi, że w zespole jest rywalizacja i śmieje się, że na niektórych pozycjach ma kłopot bogactwa. Przyjrzyjmy się więc odmienionej kadrze Zagłębia.

W tym artykule dowiesz się o:

Bramka, czyli spokój kontra szaleństwo

O miejsce między słupkami bramki Zagłębia walczy dwóch piłkarzy, których bardzo wiele różni. Maciej Gostomski, czyli zawodnik nieobliczalny i Adrian Masarczyk, który spokojem i pewnością siebie podobno imponuje. Obaj w rundzie jesiennej byli podstawowymi bramkarzami swoich zespołów. Grający w Sosnowcu Gostomski w 19 meczach wpuścił 18 bramek. Jako zawodnik Gawina Królewska Wola, Masarczyk musiał wyciągać piłkę z siatki 15 razy, ale wystąpił tylko w 14 meczach. W rozgrywanych zimą sparingach obaj piłkarze grają solidarnie po 45 minut. - Rywalizacja między nimi jest naprawdę zacięta - przyznaje trener Zagłębia Janusz Kudyba. - Razem z Grzegorzem Kurdzielem będziemy musieli podjąć trudną decyzję.

Masarczyk to "człowiek" Kudyby. Były trener Gawina, przechodząc do Zagłębia, ściągnął też swojego bramkarza. - Adrian miejsce w składzie musi wywalczyć sobie sam. Na pewno nie będę go faworyzował, tylko dlatego, że był moim piłkarzem w Gawinie - zapewnia Kudyba. Trener wylicza też zalety wychowanka Sparty Zabrze: - Niesamowity spokój przy interwencjach. Bardzo dobry na linii, dobry na przedpolu i w sytuacjach jeden na jednego - mówi.

Tego spokoju brakuje Gostomskiemu. Wypożyczony z Legii bramkarz potrafi bronić w nieprawdopodobnych sytuacjach, ale też popełniać żenujące błędy. Kibice Zagłębia drżeli za każdym razem, gdy wychodził do piłki dośrodkowanej na przedpole jego bramki. Zimą był bliski odejścia z Sosnowca, bo interesował się nim jeden z klubów duńskiej ekstraklasy. Ostatecznie do transferu nie doszło, a Gostomski wcale nie stoi na straconej pozycji w konfrontacji z Masarczykiem. - To prawda, Maćkowi przytrafiały się błędy, ale widzę stały progres jego formy. Z każdym sparingiem gra coraz lepiej, rywalizacja dobrze mu służy - mówi Kudyba.

Defensywa, czyli obrońca ma bronić

Jeżeli do którejś formacji Zagłębia po rundzie jesiennej można nie mieć pretensji, to z pewnością do defensywy. Na środku obrony Adrian Marek i Wojciech Białek często tworzyli dla napastników rywali zaporę nie do przejścia. Mieli też jedną, nieczęsto spotykaną wśród obrońców zaletę - zdobywali gole. Duet stoperów Zagłębia strzelił jesienią 7 bramek. Tymczasem w Sosnowcu pojawił się sprowadzony z Gawina Tomasz Balul i dwaj wychowankowie Zagłębia nie są pewni miejsca w składzie. - Kolejny trudny wybór. Ciężko któregokolwiek z nich posadzić na ławce, bo wszyscy trzej prezentują podobny poziom. Strzelane bramki to ważny argument, ale wychodzę z założenia, że obrońca ma przede wszystkim bronić. O tym kto wystąpi, będzie decydowała dyspozycja dnia - mówi Kudyba.

Wątpliwości nie budzi obsada prawej strony. Pewne miejsce w składzie ma inny były piłkarz Gawina Michał Wróbel. Na tej pozycji może też grać Arkadiusz Kłoda, ale trener widzi go w innej roli. Ciekawa rywalizacja zapowiada się na lewej obronie. Jesienią dobrze radził sobie Adrian Pajączkowski, ale do składu po półrocznej przerwie spowodowanej kontuzją wraca Tomasz Łuczywek. Wychowanek Zagłębia jest już z pewnością bliżej końca, niż początku kariery, ale jeśli złapie dawną formę, to może powalczyć o miejsce w wyjściowej jedenastce. - Tomek powoli dochodzi do siebie. Motorycznie wygląda już całkiem nieźle - ocenia Kudyba.

Pomoc, czyli perełka z Feyenoordu i syn swojego ojca

To może być wiosna Tomasza Szatana. Syn właściciela klubu chciałby wreszcie uciąć złośliwe komentarze i pokazać, że jest dobrym rozgrywającym, a występy zawdzięcza tylko i wyłącznie talentowi oraz ciężkiej pracy. Jesień zmarnowała mu kontuzja, ale wrócił i w sparingach pokazuje, że Zagłębie ma być może najlepszego ofensywnego pomocnika od czasu Jacka Berensztajna. Pozostaje pytanie, kto będzie partnerował mu w środku pola. Kandydatów jest dwóch: Michał Skórski i kolejny "rozbitek" z Gawina Grzegorz Dorobek. - Michał to typowy defensywny pomocnik. Dobry w destrukcji, asekuracji i odbiorze piłki, ale też z niezłym strzałem - ocenia Kudyba. Pytany o Dorobka, zwraca uwagę na jego wszechstronność. - Zrównoważony w defensywie i ofensywie. Nie boi się pójść do przodu, ale cenię go za rozwagę.

Na bokach pomocy role wydają się już rozdzielone. Lewa strona niepodzielnie należy do Rafała Pietrzaka. Wychowanek Zagłębia testowany był już przez Herthę Berlin i Feyenoord Rotterdam. Fachowcy uważają go za jeden z większych talentów w polskiej piłce. Regularnie otrzymuje powołania na konsultacje reprezentacji młodzieżowej i z tego powodu opuści najprawdopodobniej dwa lub trzy mecze ligowe na początku sezonu.

Prawa pomoc to walka doświadczenia z młodością. Bliższy wyjściowej jedenastki jest rutynowany Arkadiusz Kłoda. - To zawodnik, który w każdym meczu daje z siebie wszystko. Potrafi pociągnąć zespół w trudnych momentach- mówi Kudyba. Problemem Kłody są częste kontuzje. Gdyby nie one, to doświadczony zawodnik pewnie biegałby teraz po boiskach ekstraklasy. Jego konkurentem będzie Piotr Smolec. Piłkarz bardzo szybki, harujący na całej długości boiska, znakomicie pasujący do roli wchodzącego z ławki jokera.

Atak, czyli wiara w nos Kudyby

Jeszcze kilka dni temu wydawało się, że Zagłębie nie sprowadzi zimą żadnego klasowego napastnika. W składzie był już Krzysztof Myśliwy, który jesienią strzelił 7 bramek, a drugie tyle wypracował. Na początku okienka transferowego sprowadzono Słowaka Pavola Hustave, piłkarz ten jednak zawodzi i w klubie przyznają, że chyba za szybko zapadła decyzja o podpisaniu z nim kontraktu. Trener Kudyba przez dwa miesiące zdążył przetestować sporą grupę zawodników. Żaden z nich nie prezentował jednak satysfakcjonującego poziomu, a czasu pozostawało coraz mniej.

Decyzje personalne zapadły w ostatnim dniu okienka transferowego. Ze znajdującej się w trudnej sytuacji finansowej Odry Opole przyszedł przekwalifikowany niedawno z pomocnika na napastnika Michał Filipowicz. Większe nadzieje wiąże się jednak z wypożyczonym na pół roku Bartłomiejem Sochą. Piłkarz ten strzelił kiedyś bramkę, dzięki której Górnik Zabrze utrzymał się w ekstraklasie. Rok temu jego trafienia pomogły w uniknięciu spadku Odrze Wodzisław. Problem w tym, że Socha przez ostatnie pół roku leczył kontuzję i nie wiadomo w jakiej jest formie - Na pełnych obrotach trenuje już od miesiąca. Ryszard Wieczorek zapewnił mnie, że wyniki badań wydolnościowych ma bardzo dobre - mówi Kudyba.

Nie można też zapominać o Dariuszu Bernasiu, kolejnym młodym talencie, którego razem z Pietrzakiem testował Feyenoord. Piłkarz ten powoli wchodzi do składu, a w sparingach pokazuje dobrą technikę i brak jakichkolwiek kompleksów wobec rywali. Jedno jest pewne - jeżeli Zagłębie chce awansować, musi strzelać bramki. Pozostaje zaufać trenerowi Kudybie, niegdyś znakomitemu napastnikowi, który już w Gawinie pokazał, że ma nosa do wyszukiwania snajperów.

Komentarze (0)