WP SportoweFakty: Wstyd, falstart, wypadek przy pracy?
Łukasz Piszczek: Wszystkiego po trochu. W pierwszej połowie mecz nam się super ułożył, nie tylko strzeliliśmy dwa gole, ale mieliśmy jeszcze dwa strzały w poprzeczkę i kilka innych okazji. To, co się stało po przerwie, trudno mi wytłumaczyć. Nie zagraliśmy na swoim poziomie, a Kazachowie poczuli szanse. Wiedzieli, że nie mają nic do stracenia, postawili wszystko na jedną kartę. Udało im się nas stłamsić, a my nie potrafiliśmy się przeciwstawić.
Co się działo w szatni w przerwie meczu?
- Mówiliśmy o tym, żeby zachować koncentrację i zdobyć trzecią bramkę. Ale chyba nie wzięliśmy pod uwagę tego, że Kazachowie mogą wyjść na nas takim pressingiem. Nie potrafiliśmy sobie z nim poradzić przez kwadrans.
ZOBACZ WIDEO: Lewandowski: jeśli rywal leży na deskach, trzeba go dobić (źródło TVP)
Poprzednie eliminacje zaczęliście od wysokiego zwycięstwa z Gibraltarem…
- Ale chyba nie porównuje pan Gibraltaru do Kazachstanu?
Chodzi mi o to, że te eliminacje będą trudniejsze po sukcesie, jakim był ćwierćfinał Euro.
- Nikt nie mówił, że następne eliminacje będą łatwe. Że skoro graliśmy w ćwierćfinale mistrzostw Europy, to kolejni rywale się przed nami położą. Zdajemy sobie sprawę, że po takim starcie teraz trzeba będzie gonić.
Zbigniew Boniek mówił, że kwalifikacje po dobrym turnieju to trudna sprawa.
- Nie wiem, pierwszy raz jestem w takiej sytuacji. Mam nadzieję, że nasze kolejne mecze będą dużo lepsze.
Duży wpływ na wasz występ miała kontuzja Michała Pazdana i konieczność przebudowania linii obrony?
- Wiadomo, że łatwiej gra się w tym samym zestawieniu przez cały czas. Ale i w takich sytuacjach musimy sobie radzić. Trener musiał wystawić innych obrońców i nie możemy na to zrzucać całej winy. Przez 15 minut nie potrafiliśmy sobie poradzić w nowej sytuacji.
Z Astany zabiera pan pamiątkę. Żółta kartka była konieczna?
- Nie kalkuluję, zostałem ukarany za faul. Ale nasze starcia z rywalami to jedna z przyczyn braku koncentracji. Niepotrzebnie daliśmy się sprowokować. To drogo kosztowało.
Rozmawiał w Astanie Michał Kołodziejczyk