Początkowo sztab szkoleniowy stawiał na sprowadzonego latem Andrzeja Witana, ale Wisła Puławy traciła sporo bramek, więc po pięciu meczach zdecydowano się na zmianę i teraz swoje pięć minut ma Nazar Penkowec. - Nie będziemy w tym grzebać. Wszyscy jesteśmy zespołem, a jest nas ponad dwadzieścia osób. Trener decyduje kto gra. Naszą sprawą jest wychodzenie na boisko i wygrywanie meczów. Wcześniej było inaczej, teraz się zmieniło, ale nie wiadomo co będzie dalej. Nie ma zawodnika, który nie chciałby grać - podkreśla Penkowec, dla którego to już piąty rok w Puławach.
29-latek w debiucie w I lidze wpuścił trzy gole w Chojnicach, jednak już przeciwko Stomilowi Olsztyn w sobotę zaprezentował się z dobrej strony. W pierwszej połowie nie miał zbyt wielu okazji do interwencji, za to w 54. minucie obronił rzut karny. - Zdarza się - skromnie przyznaje Penkowec. - Taka jest moja rola, żeby pomagać zespołowi. Trochę pomogłem, ale skończyło się 1:1 - dodaje.
Bramkarz Wisły zgodził się na rozmowę z dziennikarzami pod warunkiem, że... będzie mógł złożyć żonie życzenia za pośrednictwem mediów. Czynimy więc zadość prośbie piłkarza. - Żono, wszystkiego najlepszego z okazji urodzin. Życzę ci zdrówka i miłości - kończy Penkowec.
ZOBACZ WIDEO: Zieliński o swoim transferze: Liverpool i Napoli się o mnie biły