Mateusz Skwierawski: Sprzedaż Nemanji Nikolicia się nie opłaca (komentarz)

PAP/EPA / Aidan Crawley
PAP/EPA / Aidan Crawley

Gdyby nie Nemanja Nikolić Legia nie przeszłaby nawet drugiej rundy kwalifikacyjnej Ligi Mistrzów. W drodze do tych rozgrywek reprezentant Węgier strzelił pięć na sześć goli całej drużyny. I teraz może go stracić. Anglicy są już tego pewni.

Legia bez Nikolicia dziś nie istnieje. Pytanie, jak to świadczy o drużynie.

Nikolić nie jest sprinterem. Nie potrafi wziąć na siebie gry w trudnym momencie. Nie potrafi przeprowadzić brawurowej akcji. Nie ma to jednak znaczenia, broni go to, co w dzisiejszych czasach najważniejsze. Statystyki.

Zawodnik umie zdobywać bramki. Czasem brzydkie, czasem przepiękne. Najważniejsze, że robi to regularnie. I często w trudnych momentach. To zadaniowiec, którego Legii zaczyna zazdrościć coraz więcej trenerów.

W poprzednim sezonie miał serię pięciu spotkań z co najmniej jednym trafieniem (8 goli w 5 meczach). W ekstraklasie zdobywał bramki seriami, a na stulecie klubu to zwycięstwo w tych rozgrywkach było dla prezesów klubu najistotniejsze. Nikolić pobijał indywidualne rekordy. Strzelił gole wszystkim drużynom z ligi i najwięcej w sezonie. Minione rozgrywki skończył z 28 trafieniami po 34 meczach. Został królem strzelców.

ZOBACZ WIDEO Ostatnia próba Fajdka. Polak odpada w eliminacjach

{"id":"","title":""}

W bieżących znowu skupił się na tym, co najważniejsze. W lidze nie trafił jeszcze ani razu, ale poprawił statystyki w europejskich pucharach. W tamtym roku w Lidze Europy nie istniał. Tylko jego nazwisko w rubryce "składy" przypominało, że znajduje się na boisku. W porównaniu z poprzednim rokiem nabrał jednak pewności siebie także na arenie międzynarodowej. Widać to było w Dublinie, gdy brał rozbieg przy rzucie karnym. Od początku był skoncentrowany i opanowany. Zrobił swoje, strzelił gola. To on prowadzi zespół do Champions League.

Tylko czy w niej zagra? Ma mętlik w głowie. Patrzy w lustro i pyta się "co zrobić?". Widać to było w rozmowie z dziennikarką NC+ po meczu z Dundalk FC. Ta zapytała go o ofertę transferową.

- Mam jedną, konkretną. Przyznam szczerze, że czeka mnie bardzo trudna decyzja do podjęcia - skomentował. Widać, że naprawdę się waha. Piłkarz ma przed sobą dwie oferty All Inclusive. Bo z jednej strony może zagrać w Lidze Mistrzów, co prawdopodobnie już mu się więcej nie przytrafi. Z drugiej, za pół roku również może nie mieć okazji znaleźć się w klubie z Premier League, bo najbardziej chce go właśnie Hull City. Dziennikarz "Mirror" David Anderson informuje, że gwiazdor Legii jest już sprzedany. Za 3,5 miliona funtów. Kontrakt na 3 lata.

Legia pomogła zrobić mu kolejny krok, ale wydaje się, że więcej chciałby znaczyć w swojej reprezentacji. Podczas Euro we Francji był rezerwowym, co go dziwiło i frustrowało. Transfer do lepszego klubu może zmienić jego status, ale czy on tego potrzebuje? Budżet Legii już nie. Ten niebawem zostanie zasilony pokaźną gotówką od UEFA.

ZOBACZ WIDEO "Halo, tu Rio": fawele - ciemna karta Brazylii (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu: