Niedosyt piłkarzy Sandecji po odpadnięciu z Pucharu Polski. "Graliśmy, jak równy z równym"

120 minut trwał mecz 1/16 finału Pucharu Polski między Sandecją Nowy Sącz i Śląskiem Wrocław. Goście długo prowadzili jedną bramką, ale nadzieję przywrócił im gol Wojciecha Trochima.

Środkowy pomocnik nie pomylił się uderzając w 83. minucie z jedenastego metra. Sędzia wskazał na wapno po faulu Augusto na Filipie Piszczku. - Moim zdaniem karny był ewidentny. Przełamałem się, bo przy poprzedniej próbie w Głogowie nie strzeliłem gola. Podszedłem zdecydowany, nie zmieniałem kierunku w ostatniej chwili i dałem drużynie nadzieję na awans do kolejnej rundy - powiedział Wojciech Trochim.

Śląsk prowadził od 31. minuty po trafieniu Bence Mervo. Dogrywka przyniosła rozstrzygnięcie, gola na wagę awansu zdobył Alvarinho. Był to ładny, techniczny strzał. Piłka wpadła tuż przy słupku odbijając się jeszcze od boiska zaraz przed bramką. Wcześniej Portugalczyk łatwo ograł piłkarzy Sandecji, w tym Trochima.

- Dałem się nawinąć na raz, mogłem stać niżej na nogach i bym go złapał. Stan boiska przy mocno padającym deszczu nie pomagał, ale to nie jest żadne tłumaczenie. Nie ma co być zachwyconym po porażce, ale pokazaliśmy się z dobrej strony, nie zabrakło nam serducha. Śląsk w 4 meczach Ekstraklasy nie stracił bramki, a my graliśmy z nimi, jak równy z równym. Przegraliśmy, bo popełniliśmy kilka błędów - stwierdził gracz sądeckiej drużyny.

Trudno się dziwić, że wynik 1:2 dał biało-czarnym uczucie niedosytu. Niespodzianka była blisko, ale to zespół z Wrocławia gra dalej w Pucharze Polski. Sandecji pozostanie walka na I-ligowym froncie. - Głowa do góry. Starcie ze Śląskiem to dobry prognostyk przed meczami ligowymi. Teraz czeka nas wyjazd do Siedlec i mogę zapewnić, że serducha na pewno nam nie zabraknie. Jeśli zagramy z takim zaangażowaniem i dyscypliną taktyczną na Pogoni, to powinno być dobrze - zakończył Wojciech Trochim.

ZOBACZ WIDEO "Halo, tu Rio": historia pomnika Jezusa Odkupiciela (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu: