- Trener od trzech tygodni wie, że chciałbym odejść - powiedział niedawno Draxler, który nie czuje się szczęśliwy w Wolfsburgu.
Słowa te wywołały sporo kontrowersji. "Wilki" nie zamierzają jednak puszczać pomocnika. Może on zmienić pracodawcę, do 2017 jego umowa zawiera klauzulę o odejściu, lecz wynosi ona aż 75 milionów euro. W obliczu ceny zaporowej zainteresowanie byłym graczem Schalke 04 zmalało.
Mówiło się, że Julian Draxler będzie musiał ponieść surowe konsekwencje wypowiedzianych słów. W grę wchodziło nawet sto tysięcy euro kary. Wbrew doniesieniom VfL Wolfsburg nie zamierza ukarać zawodnika. Wszystko ze względu na deklarację reprezentanta Niemiec.
- Temat jest zamknięty. Zawodnik obiecał, że będzie zachowywać się profesjonalnie podczas treningów i meczów - przyznał trener Wolfsburga, Dieter Hecking, dla którego Draxler to ważne ogniwo zespołu. - On może zrobić różnicę. Nie możemy pozwolić mu odejść. Poza tym, nie ma żadnej oferty - dodał szkoleniowiec.
ZOBACZ WIDEO Rafał Majka: naprawdę nie wiem jak uniknąłem kraksy (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Sztab "Wilków" uznał, że kara finansowa albo zawieszenie tylko pogorszyłoby sytuację. Klub sponsorowany przez volkswagena chciałby wrócić do Ligi Mistrzów po tym jak zajął kompromitujące, 8. miejsce w Bundeslidze.
Odejście Draxlera mogłoby być dobrą informacją dla Jakuba Błaszczykowskiego. Reprezentant Polski straciłby jednego rywala w walce o miejsce na skrzydle VfL Wolfsburg.