Maciej Dąbrowski po transferze do Legii Warszawa: Nie uważam się za świetnego piłkarza

PAP/EPA / AP/Maciej Kulczyński
PAP/EPA / AP/Maciej Kulczyński

Maciej Dąbrowski odchodzi z KGHM Zagłębia Lubin i za 350 tysięcy euro przenosi się do Legii Warszawa. 29-latek liczy, że uda mu się pomóc klubowi z Łazienkowskiej.

Żegna się pan z Zagłębiem Lubin i jest podwójnie smutno, ponieważ do dalszej fazy awansowali Duńczycy.

Maciej Dąbrowski: Myślę, że tak, ponieważ w Zagłębiu stworzyliśmy kawał dobrej drużyny. Szkoda mi tej szatni, tego co budowaliśmy przez 1,5 roku, ale taka jest piłka - coś się kończy, coś się zaczyna. Skończyła się przygoda z Zagłębiem, zaczyna z Legią Warszawa. Mogę podziękować kibicom, zawodnikom, którzy pomagali mi tutaj, ale też sztabowi szkoleniowemu czy dyrektorowi sportowemu, który bardzo wierzył we mnie. Wyciągnął do mnie rękę 1,5 roku temu i nic tylko się cieszyć i spróbować czegoś więcej.

Ostatnio jest taka moda, że piłkarze jak odchodzą z klubu to piszą listy.

- Nie, ja nie będę. Mogę tylko podziękować całemu klubowi, że Zagłębie pomogło mi, a ja się odwdzięczyłem. Zrobiliśmy coś fajnego, zbudowaliśmy drużynę opartą na zawodnikach bez gwiazd. To fajny monolit i klimat.

Czy w Zagłębiu jeszcze się pan rozwinął?

- Myślę, że w wielu aspektach poszedłem do przodu, mimo niemłodego wieku. Nabrałem też doświadczenia przez te 1,5 roku, grając u boku bardzo dobrego piłkarza za jakiego uważam "Lubo" Guldana. To facet bez układu nerwowego. Wprowadza mnóstwo spokoju do defensywy i można się sporo nauczyć. Ja tak właśnie zrobiłem i tak samo wyprowadzanie przeze mnie piłki jest już lepsze. Dziękuję mu za to. Stworzyliśmy kawał dobrej pary stoperów - w I lidze w rundzie wiosennej straciliśmy tylko dwa gole, a w poprzednim sezonie zajęliśmy trzecie miejsce w Ekstraklasie.

ZOBACZ WIDEO Ewa Swoboda: przyszła pora na dorosłe bieganie (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Czym zaskarbił pan sobie sympatię kibiców Zagłębia? Grał pan przez 1,5 roku, odchodzi pan do Legii i zwykle nie jest to mile widziane. Tymczasem po meczu z SonderjyskE fani głośno skandowali pana imię oraz nazwisko i krzyczeli "dziękujemy".

- Wydaje mi się, że zaangażowaniem i pracą w Lubinie, którą wspólnie wykonaliśmy tutaj. W każdym meczu dawałem z siebie 120 procent i cieszę się, że kibice doceniają to. Mimo że odchodzę to słyszę same pochlebne opinie.

Wahał się pan przed przejściem do Legii, która jest specyficznym klubem i wielu dobrym zawodnikom nie udało się zaistnieć w tym zespole.

- Ja przede wszystkim nie uważam się za świetnego piłkarza. Po prostu wykonuję swoją pracę i cieszę się, że w końcu ktoś ją docenił. W Lubinie docenili mnie zarówno kibice, jak i trener. Idę do Legii powalczyć. Nie jest przecież powiedziane, że będę grał w pierwszym składzie. Zrobię wszystko, żeby tak było. Chcę pomóc klubowi.

Kiedy pojawiły się pierwsze głosy z Legii?

- Jeszcze za czasów poprzedniego trenera Stanisława Czerczesowa, ale ja się w to nie wtrącałem. Wszystko załatwiał mój agent.

Były jakieś oferty z zagranicy?

- Mogę dać numer do menedżera i proszę jego zapytać.

Legia wywalczy fazę grupową Ligi Mistrzów?

- Wierzę w to, że chłopacy dadzą radę, a ja przychodząc do Legii pomogę im w tym. W IV rundzie nie będę mógł jeszcze zagrać, ale dopiero w grupie.

Myśli Pan, że z marszu uda się wywalczyć miejsce w podstawowej "jedenastce"?

- Teraz nie myślę o tym. Pojadę na miejsce i zobaczymy jak to wyjdzie.

W Lubinie na meczu z SonderjyskE był obecny selekcjoner Adam Nawałka. Sądzi pan, że to właśnie pana oglądał?

- Nie wiem, trudno mi powiedzieć. Ja nie miałem żadnego kontaktu ze sztabu szkoleniowego.

Rozmawiał i notował w Haderslev Bartosz Zimkowski 

Źródło artykułu: