Stałe fragmenty Śląska Wrocław zabójcze dla Pogoni. Kazimierz Moskal wygwizdany

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP/EPA / PAP/Marcin Bielecki / Benco Mervo (po lewej) i Jarosław Fojut (po prawej)
PAP/EPA / PAP/Marcin Bielecki / Benco Mervo (po lewej) i Jarosław Fojut (po prawej)
zdjęcie autora artykułu

Trener Kazimierz Moskal został wygwizdany po ledwie trzech meczach na ławce Pogoni Szczecin. Jego drużyna przegrała 0:2 ze Śląskiem Wrocław. Przyjezdni zdobyli oba gole po stałych fragmentach.

Kibice oczekiwali od drużyn konkretów. Strzałów, goli, a przede wszystkich punktów potrzebnych do złapania kontaktu z czołówką. Śląsk Wrocław przyjechał do Szczecina po dwóch bezbramkowych remisach z Lechem i Legią. Potrzebował tylko trzech minut, by zatrzymać licznik bez gola i wyjść na prowadzenie. Na dodatek do siatki trafił Adam Kokoszka, który na bramkę w Lotto Ekstraklasie czekał blisko trzy lata.

Śląsk miał rzut wolny na 25. metrze. Filipe Goncalves uruchomił sprytnym podaniem Ryotę Moriokę. Strzał Japończyka zatrzymał jeszcze Dawid Kudła, ale z dobitką w zamieszaniu zdążył Kokoszka. Od tego momentu Śląsk mógł pilnować zaliczki i robił to z powodzeniem. Kilkakrotnie zakotłowało się w polu karnym wrocławian, ale zawsze ostatni ruch należał do nich.

Piłkarze Pogoni usłyszeli pierwsze gwizdy w 20. minucie, kiedy Bence Mervo miał przed sobą tylko Kudłę i szczecinian uratowało to, że nie trafił czysto w piłkę. Choć Śląsk nie grał rewelacyjnie, to jednak bardziej kompaktowo i konsekwentnie. Przez dwa kwadranse bardziej pachniało drugim golem gości niż wyrównaniem.

Gospodarze mieli problem z komunikacją. Przed pierwszym golem Kudła alarmował najgłośniej jak potrafił, że Morioka stoi samotnie w polu karnym. Na darmo. Także bramka na 0:2 padła po stałym fragmencie. W 45. minucie Felipe Goncalves urwał się spod opieki obrońców i zadał Pogoni cios do szatni po dośrodkowaniu z rzutu rożnego.

ZOBACZ WIDEO Czesław Michniewicz: Musimy szukać punktów u siebie (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Kazimierz Moskal usłyszał wyzwiska i gwizdy, kiedy schodził do szatni. To rekord, skoro prowadził Pogoń dopiero po raz trzeci. Jego drużyna miała ledwie kilka zrywów, które mogły się podobać. Adam Gyurcso i Dawid Kort byli dobrze ustawieni, ale zostali zablokowani w momencie strzału. Generalnie Portowcy oddali w pierwszej połowie tylko jedno celne uderzenie. Ratunkiem miał być Spas Delew, który w przerwie zmienił Korta.

Druga połowa to próby ataku Pogoni. Śląskowi nie zależało już na forsowaniu tempa, a utrzymaniu trzech punktów w kieszeni. Szczecinianie zbliżali się stopniowo do bramki, ale była jak zaczarowana. Kamil Drygas z dystansu oraz Łukasz Zwoliński po dośrodkowaniu Seiyi Kitano spudłowali nieznacznie. Na dodatek Pogoni należał się rzut karny. Daniel Stefański nie popisał się, twierdząc, że Lasza Dwali nie złamał przepisów, dotykając piłkę ręką.

Dość szczęśliwie Śląsk został rekordzistą pod względem minut bez straconego gola od początku sezonu po reformie Lotto Ekstraklasy. Ważniejszy dla zespołu Rumaka był jednak zasłużony komplet punktów. Pogoń jest równie nieciekawa jak w poprzednim sezonie, a do tego znacznie mniej skuteczna. Przypominają się ciemne czasy, kiedy prowadził ją duet Jan Kocian i Dariusz Fornalak.

Sebastian Szczytkowski ze Szczecina

Pogoń Szczecin - Śląsk Wrocław 0:2 (0:2) 0:1 - Adam Kokoszka 3' 0:2 - Felipe Goncalves 45'

Składy:

Pogoń: Dawid Kudła - Adam Frączczak, Jarosław Fojut, Jakub Czerwiński, Mateusz Lewandowski - Kamil Drygas, Rafał Murawski - Adam Gyurcso, Dawid Kort (46' Spas Delew), Ricardo Nunes (63' Seiya Kitano) - Łukasz Zwoliński (77' Robert Obst).

Śląsk: Mariusz Pawełek - Mariusz Pawelec, Piotr Celeban, Lasza Dwali, Augusto Pereira Loureiro - Felipe Goncalves, Adam Kokoszka - Łukasz Madej (81' Peter Grajciar), Ryota Morioka (87' Kamil Biliński), Alvarinho - Bence Mervo (63' Ostoja Stjepanović).

Żółta kartka: Fojut (Pogoń).

Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz).

Widzów: 6120.

Źródło artykułu: