Lechia Gdańsk po kwadransie gry prowadziła już 1:0. Po rzucie wolnym i rzucie karnym to jednak Wisła Płock wygrała 2:1. - Muszę przyznać, że sami sobie skomplikowaliśmy ten mecz. To, że kontrolujemy spotkanie, nie znaczy, że musimy wygrać. Po bramce gra nie wyglądała tak, jak powinna. Wisła nie miała wielu argumentów, ale wykorzystała stały fragment gry - powiedział Piotr Nowak.
- Co do rzutu karnego, zobaczymy jakie będą oceny ekspertów. Trudno mi się wypowiadać na gorąco, bo nie widziałem tego. Zaczęliśmy rozgrywki tak, jak skończyliśmy w poprzednim sezonie. Nie tylko tiki-taką wygrywa się mecze. Musimy dawać więcej w naszą grę - dodał trener Lechii.
Po bramce na 1:1 gdańszczanie zaczęli grać gorzej. - Nasza gra nie wyglądała źle, jeśli chodzi o samo ustawienie. Wisła nie stworzyła praktycznie żadnej sytuacji do czasu rzutu wolnego. Nie oceniam tego tak, że przestaliśmy grać w piłkę. W poprzedniej rundzie mieliśmy problemy z koncentracją w kluczowych momentach. To podstawowa rzecz, bo wydaje się że wszystko jest pod kontrolą, a okazuje się że tak nie jest - żałował po meczu Nowak.
Według trenera klubu z Gdańska, Lechia miała w piątek pecha i miała możliwość wygrania meczu. - Wiem, że gra powinna wyglądać lepiej, ale przeciwnik oddał dwa strzały i wygrał mecz. Nie można odmówić naszym piłkarzom zaangażowania. Powinniśmy grać bardziej wyrachowanie, by kontrolować tempo i rytm gry. Mieliśmy swoje sytuacje i będziemy nad tym pracować - zakończył Piotr Nowak.
ZOBACZ WIDEO Dariusz Mioduski: kluczem do sukcesu jest przychód 50 mln euro (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
dziś nie było nawet ruchu bard Czytaj całość