Marek Papszun przejął Raków Częstochowa w kwietniu. Jego drużyna rozczarowuje w rundzie wiosennej i niewiele zmieniła w tym temacie roszada na ławce. Ma szansę na zajęcie miejsca barażowego w II lidze, ale z każdym tygodniem coraz mniejszą. Raków zremisował ostatnio 1:1 z Gryfem Wejherowo.
Outsider z Pomorza spadł tego dnia ze szczebla centralnego, ale jego trener Piotr Rzepka był w lepszym nastoju niż Papszun.
- Chylę czoło przez moimi zawodnikami, bo zremisować na tak trudnym terenie z tak dobrze ułożonym zespołem to nie jest łatwa sprawa - powiedział Rzepka.
ZOBACZ WIDEO Dziennikarz "Kickera" przed Euro 2016: Polska piłka zyskała szacunek (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
- Kurtuazja jest zbyt daleko posunięta, bo z dobrym przeciwnikiem to na pewno nie graliście - ripostował trener Rakowa Częstochowa.
- Nie wiem jakim sposobem niektórzy piłkarze znaleźli się w Rakowie, bo nie zasługują, żeby ten klub reprezentować, co dobitnie pokazali. Mieliśmy jeszcze szansę na 4. miejsce i baraż, ale niestety część zespołu pokazała, że nie bardzo im na tym zależało - krytykował Marek Papszun.
Kadra Rakowa była w tym sezonie pełna mocnych nazwisk jak Maciej Mielcarz, Błażej Radler, Dariusz Pawlusiński, Adrian Klepczyński, Piotr Malinowski i Wojciech Okińczyc. Nie zagwarantowali oni sukcesu.
Papszun chce, żeby po spotkaniu z Gryfem zostały wyciągnięte konsekwencje.
- Mam nadzieję, że reakcja władz klubu będzie taka, że piłkarze których mam na myśli, nie wystąpią więcej w Rakowie, choćbyśmy mieli dograć ten sezon młodzieżą - zapowiada szkoleniowiec.