Gdy Wojciech Skaba latem 2014 roku przychodził do Ruchu wydawało się, że z miejsca zostanie podstawowym bramkarzem Niebieskich po odejściu z Cichej Michała Buchalika. Jednak uraz mięśni brzucha sprawił, że pierwszym golkiperem został Krzysztof Kamiński, a po jego sprzedaży do Japonii klub podpisał umowę ze Matusem Putnocky'm. Słowak we wtorek związał się kontraktem z Lechem Poznań i na pewno w Ruchu do końca sezonu już nie zagra. W środę między słupkami stanął Skaba i pomimo puszczenia trzech goli występu nie może zaliczyć do nieudanych. Golkiper jednak nie do końca zgodził się z opinią. - Bramkarza ocenia się po liczbie straconych goli, a ja wpuściłem trzy bramki. Przyznać jednak muszę, że dobrze się czułem. Cała drużyna przed przerwą zagrała lepiej, a po zmianie strony w sumie to sami strzelaliśmy sobie gole - narzekał bramkarz.
Skaba pomimo straty trzech goli kilkoma interwencjami uratował zespół. - Mogłem obronić uderzenie przy trzeciej bramce. Niewiele mi zabrakło. Szkoda, że nie udało się przełamać i w końcu wygrać u siebie. W Poznaniu musimy powalczyć o zwycięstwo. Może zamiast grać ładnie powinniśmy zacząć więcej uwagi poświęcać obronie, tak jak było to jesienią - zastanawiał się bramkarz Niebieskich.
ZOBACZ WIDEO Jacek Zieliński: skomplikowaliśmy sobie sytuację (źródło TVP)
{"id":"","title":""}