Na dwie kolejki przed zakończeniem zmagań w grupie spadkowej każda z czterech drużyn walczących o utrzymanie miała wszystko w swoich rękach. Górnik Zabrze zapowiadał walkę o zwycięstwo z Koroną Kielce, co przed ostatnią kolejką postawiłoby zabrzan w dobrej sytuacji. Tak się jednak nie stało, a do tego swoje mecze wygrały Górnik Łęczna i Termalica Bruk-Bet Nieciecza.
Tym samym niecieczanie utrzymali się w elicie, a łęcznianie mają dwa punkty zaliczki nad Górnikiem Zabrze. W ostatniej kolejce Górnik Łęczna na wyjeździe zmierzy się ze Śląskiem Wrocław, a Górnik Zabrze o punkty walczyć będzie w Niecieczy z Termalicą Bruk-Bet. Zabrzanie utrzymają się w Ekstraklasie tylko wtedy, gdy pokonają Słoniki, a zespół z Łęcznej przegra we Wrocławiu.
Remis z Koroną mocno skomplikował sytuację klubu z Zabrza. - Na pewno ten wynik jest zły. Marzyliśmy o zwycięstwie, byliśmy na nie nastawieni. Niestety, zabrakło szczęścia, umiejętności. Do tego doszły nerwy i stres. Drużyna dała dużo z siebie, chłopcy walczyli. Jeszcze nie spadliśmy, jeszcze jest szansa na utrzymanie. Powiedzieliśmy sobie, że będziemy walczyć do końca i nie ma innego wyjścia. Górnik będzie walczył do końca i tak musi być - powiedział trener Jan Żurek.
ZOBACZ WIDEO Magiera: Forma Legii przyszła w najlepszym momencie (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Licznie zgromadzeni kibice na stadionie w Zabrzu dopiero w drugiej połowie mogli oglądać Górnika walczącego o życie. O pierwszych 45 minutach zabrzanie chcieliby jak najszybciej zapomnieć. - W pierwszej połowie stworzyliśmy za mało sytuacji. Do pewnej strefy prowadziliśmy grę, ale później nie było pomysłu, nie realizowaliśmy tego, co sobie powiedzieliśmy. Miałem pretensje do Stebleckiego, który miał podchodzić do Gergela i tworzyć dwójkę napastników. Ściągnąłem Cerimagicia, bo psuł kilka piłek, był roztargniony - ocenił Żurek.
W drugiej połowie na boisku pojawili się Jose Kante, Aleksander Kwiek i Szymon Skrzypczak. Zmiany te miały zwiększyć ofensywną siłę Górnika Zabrze, lecz nie przyniosło to oczekiwanego efektu. - Zawsze dokonuje się jakiś wyborów, a po meczu dziennikarze pytają dlaczego zagrał ten, a nie tamten. Gramy ciągle o życie, ale w takim pojedynku jak z Koroną większość chłopaków nie grała. Stebleckiemu dałem szansę od początku, próbował, szukał. Dopiero Skrzypczak był prawdziwym napastnikiem, którego wprowadziłem. Reszta to ofensywni pomocnicy. To są tylko dywagacje - stwierdził Żurek.
- Będę analizował spotkanie i będziemy wyciągać wnioski. Emocje są bardzo duże. Proszę sobie wyobrazić co ja przeżywam. Każdy mecz jest walką o życie. Tak samo przeżywają to zawodnicy. Trzeba to zrozumieć. Fajnie się stoi z boku i obserwuje. Odkąd przyszedłem do Górnika, to ciężko pracujemy i wiem jakie są emocje. Dla mnie praca na zajęciach i serducho jest ważne. Jak to zwykle w życiu bywa, nie każdy zawodnik daje sobie radę w takich momentach - zakończył trener Górnika Zabrze.