Szczecinianie z nie najgorszej strony zaprezentowali się w Gliwicach, ale do domów wracają bez punktów. - Ciężko mówi się po meczu, w którym przegrywa się z wiceliderem, a rozgrywa się najlepszy mecz wyjazdowy w tej rundzie... Mieliśmy swoje sytuacje, a nagle Piast zdobywa bramkę. Kiedy wyrównaliśmy Piast znowu trafił. Mimo wszystko to nas nie załamało i walczyliśmy do końca. Niestety się nie udało - powiedział Czesław Michniewicz, trener Pogoni Szczecin.
W drugiej połowie goście dążyli do wyrównania, ale na nic się to zdało. - Po zmianie stron zaryzykowaliśmy zmianami taktycznymi i kadrowymi. Z minuty na minutę coraz częściej dochodziliśmy do sytuacji, ale nie zamieniliśmy ich na bramki. Piłka często tańcowała w polu karnym Jakuba Szmatuły, a w samej końcówce trafiliśmy w poprzeczkę. Okazję do dobitki miało dwóch piłkarzy, a ostatecznie obrońcy wybili piłkę. Wynik jest fatalny i trudny do zaakceptowania. Nie możemy już o tym myśleć - podkreślił szkoleniowiec Portowców.
Piast Gliwice po raz drugi z rzędu musiał radzić sobie bez zawieszonego za czerwoną kartkę Kamila Vacka i ponownie zwyciężył. - Analizowaliśmy grę Piasta bez Kamila Vacka i zwróciliśmy uwagę na to, że Piast dużo faulował i otrzymywał zarazem mało kartek. To były takie małe przewinienia i byliśmy na to przygotowani, co potwierdziło się na boisku. Gliwiczanie dużo faulowali, podobnie jak z Lechią i tak samo wygrali - stwierdził były opiekun m.in. Podbeskidzia Bielsko-Biała.
W odczuciu trenera Pogoni nie najlepiej spisał się główny arbiter, Sebastian Krasny. - Młody sędzia dobrze wszedł w mecz, ale wraz z upływem czasu popełniał coraz więcej błędów. Nie winię go za to, tylko stwierdzam fakt. W doliczonym czasie drugiej połowy w moim odczuciu był faul przed polem karnym Piasta, ale arbiter nie gwizdnął - podsumował Czesław Michniewicz.
ZOBACZ WIDEO Karol Linetty: mieliśmy taką przewagę, że powinniśmy wygrać (źródło TVP)
{"id":"","title":""}