- Daliśmy się zaskoczyć z dwóch stałych fragmentów. Wiedzieliśmy, że właśnie w ten sposób gospodarze mogą nam najbardziej zagrozić. Niestety zbyt łatwo tracimy gole ze stałych fragmentów - rozpoczął swój pomeczowy komentarz szkoleniowiec Białej Gwiazdy. Goście z Krakowa schodzili na przerwę z dwubramkowym bagażem.
- Możemy zapomnieć o pierwszej połowie. Mamy sporo materiałów do analizy po tym meczu. Niektóre zachowania nie mogą się powtórzyć. Pewne elementy w grze po prostu nam nie przystoją - stwierdził Dariusz Wdowczyk. - Wróciliśmy do gry na początku drugiej połowy, kiedy to z "prezentu" skorzystał Paweł Brożek, ale potem znowu musieliśmy gonić wynik, zabrakło nam czasu, ale też jakości do tego, aby pokonać Koronę. W drugiej połowie nasza gra nie wyglądała źle, potrafiliśmy stwarzać sobie sytuacje, chociaż nie było ich dużo - kontynuował.
Opiekun 13-krotnych mistrzów Polski przyznał, że jednym z założeń taktycznych była bardzo ofensywna gra. Ale zwłaszcza w pierwszej połowie niewiele z tego wyszło. - Skrzydła w pierwszej połowie absolutnie nie funkcjonowały. Mam tutaj na myśli między innymi Donalda Guerriera, którego obowiązki to nie tylko gra w ofensywie, ale też asekuracja, walka od pola karnego do pola karnego. Przed przerwą zupełnie tego nie było. To jest odpowiedzialność wszystkich zawodników, nie będę tego akceptował.
Wisła straciła cenne punkty, ale nie tylko. Przed następną kolejką sztab szkoleniowy będzie miał niemały ból głowy. - Wypadli nam Arek Głowacki i Boban Jović, dwaj podstawowi obrońcy i będziemy musieli ich kimś zastąpić - zakończył niepocieszony Wdowczyk.
ZOBACZ WIDEO Karol Linetty: mieliśmy taką przewagę, że powinniśmy wygrać (źródło TVP)
{"id":"","title":""}