W trakcie specjalnie zwołanej konferencji prasowej prezes kieleckiego klubu odniósł się do coraz bardziej nasilającego się konfliktu z kibicami. Oprócz dziennikarzy na sali obecnych było też kilku sympatyków drużyny z województwa świętokrzyskiego. Zarzucili oni włodarzowi Korony bezpodstawne nałożenie zakazów stadionowych.
Przypomnijmy, że w związku z wydarzeniami, jakie miały miejsce podczas spotkania 30. kolejki Ekstraklasy z Górnikiem Zabrze - odpalenie rac i kilkukrotne rzucenie ich na boisko, co zmusiło sędziego do zarządzenia przerw - klub wydał 35 zakazów stadionowych. Z relacji kibiców wynika jednak, że przynajmniej w dwóch przypadkach ukarane zostały osoby, które w tym czasie nie znajdowały się na Kolporter Arenie.
- Jeden z chłopaków dostał zakaz stadionowy, a nie było go nawet na meczu, drugi miał kupiony bilet ale nie przyszedł - mówił jeden z fanów. Jak do tego wszystkiego odniósł się Marek Paprocki?
- Decyzja o nałożeniu klubowych zakazów stadionowych została podjęta na podstawie zapisu monitoringu. Są to osoby, które złamały regulamin obowiązujący na stadionie - tłumaczył.
Jednocześnie prezes spółki Korona S.A. nie był w stanie przedstawić dokładnej liczby osób ukaranych za odpalenie rac. - Nie umiem odpowiedzieć ile osób, ale są to osoby, które mogły też rozwijać oprawę, czyli pomagały w dokonaniu tego wykroczenia.
Identyfikacją kibiców zajmowała się kielecka policja. To ona przygotowała listę nazwisk, a ta następnie została zatwierdzona przez klub. - Przekazaliśmy nagrania z monitoringu policji, a ona zidentyfikowała osoby, które złamały przepisy - kontynuował. - Jeżeli były popełnione błędy w identyfikacji kibiców, to się do tego przyznamy. Każdemu przysługuje prawo odwołania się od zakazu - zakończył Marek Paprocki.
Zobacz wideo: #dziejesiewsporcie: cudowny strzał Jamesa Rodrigueza. Można go oglądać do znudzenia