Tomasz Frankowski, emerytowany zawodnik, symbol piłkarskiej komercji, stał się w mgnieniu oka wybawicielem białostockiej Jagiellonii, a Bartosz Ślusarski - zawodnik ani młody, ani stary, to jedna z większych nadziei Cracovii Kraków. Fojut reprezentuje jeszcze inną kategorię wiekową - graczy, którzy o dojrzałości piłkarskiej co najwyżej mogą myśleć jako o dalszej perspektywie. Abstrahując oczywiście od pojedynczych przypadków, kiedy to pojawiający się praktycznie znikąd żółtodziób potrafi zadziwić cały kontynent, a przynajmniej swój kraj.
Ani dziadek "Franek", ani wujek Ślusarski, ani też młodzieniec Fojut nie zrobili furory na Wyspach. Dwaj pierwsi przybyli do Anglii już jako doświadczeni gracze i w Polsce wcześniej zdążyli wyrobić sobie markę. Fojut sam przyznaje, że piłkę nauczył się kopać w UK. - Na Wyspach spędziłem kilka lat i tam właściwie postawiłem najważniejsze kroki w mojej karierze. Czuję się wychowany piłkarsko przez Anglię - stwierdził młody obrońca. W Boltonie Wanderers Fojut tyle miał kontaktu z murawą, co widział ją z wysokości trybun lub ławki rezerwowych, regularnie natomiast grywał będąc wypożyczeniu w Luton Town. W Stockport County tylko trzy razy wybiegł na boisko, i tak oto zakończyła się jego przygoda z deszczową Anglią.
- Moim marzeniem jest gra dla reprezentacji, zresztą chyba każdy ambitny zawodnik o tym myśli - podkreśla Fojut. Uczestnik Mistrzostw Europy U-19 w 2006 roku oraz Mistrzostw Świata U-20 w 2007 roku, kojarzony jest właśnie z tymi turniejami, natomiast w klubowej piłce nie zdążył jeszcze osiągnąć pułapu pozwalającego chociażby łudzić się kibicom, że nie przepadnie on w mieliźnie niespełnionych talentów. Fojut ma przed sobą długą karierę, w Anglii zapewne nauczono go pokory, ale to trochę za mało, by już teraz nazywać go herosem, który mógłby stać się gwiazdą wzmacniającego się piłkarsko Wrocławia.