- Dlaczego on cały czas się mnie czepia? Niech zajmie się swoją robotą. Ja już naprawdę mam dość tych jego absurdalnych uwag pod moim adresem - mówi Antoni Piechniczek i w ramach rewanżu wytyka błędy Leo, jako szkoleniowca naszej reprezentacji.
Polski trener długo nie odpowiadał na ataki Holendra. Ostatni miał miejsce w grudniu, kiedy Leo Beenhakker stwierdził na łamach gazety, że Piechniczek dla niego nie istnieje. Ta wypowiedź była o tyle zaskakująca, że przecież jakby nie było wiceprezes jest jego przełożonym - szefem odpowiedzialnym za szkolenie, a więc również oceniającym pracę szkoleniowca reprezentacji Polski. Leo wprawdzie przeprosił Polaka, ale widać, że po kilku miesiącach przerwy wciąż opiera swoje wypowiedzi na krytyce PZPN-u.
- Rzeczywiście po grudniowym pojednaniu na specjalnej konferencji prasowej później nie mieliśmy okazji do rozmowy. Raz spotkaliśmy się na schodach w gmachu PZPN. Podaliśmy sobie ręce, wymienialiśmy dwa słowa. Pan Beenhakker takiego przelotnego spotkania nie pamięta, ale ja tak. Jeżeli marzy o naszych częstszych kontaktach, to muszę go zmartwić. Mam naprawdę sporo obowiązków, również w Senacie, dlatego nie wiem, czy uda się spełnić jego życzenie. Ale niech pan Leo zrozumie, że ja w PZPN odpowiadam za co innego, a on za co innego. Jeżeli każdy będzie rzetelnie wykonywał swoją robotę, to nie będzie powodów do nieporozumień - przekonuje Piechniczek na łamach Przeglądu Sportowego.