- Zdecydowanie czujemy niedosyt. Dostajemy pierwszą bramkę ze spalonego, jeszcze murawa zrobiła nam psikusa. Stworzyliśmy sobie kilka dogodnych sytuacji w pierwszej połowie, nie wykorzystujemy nic i druga bramka wpadła po stałym fragmencie. Robiliśmy wszystko, żeby wygrać ten mecz, myślę, że było to widać do samego końca. Należał nam się rzut karny i sędzia go nie gwizdnął - ocenił przebieg piątkowej rywalizacji kapitan złocisto-krwistych.
Gdy w 74. minucie Airam Cabrera zmniejszył straty, w drużynę Marcina Brosza wstąpiły nowe siły. - Bardziej ruszyliśmy do ataku, myślę, że gol zawsze uskrzydla. W drugiej połowie od samego początku było widać, że dominujemy. Nie można powiedzieć, że to Śląsk nas zdominował - powiedział Kamil Sylwestrzak.
"Małpa" nie zgodził się z opinią, że w pierwszej połowie Korona nie wyglądała najlepiej. - Nie uważam, żebyśmy w pierwszej połowie prezentowali się tak, jak chociażby w meczu z Wisłą. Uważam, ze stworzyliśmy więcej sytuacji niż Śląsk, natomiast przegrywaliśmy 0:1. Jeśli mamy sytuacje to powinniśmy je wykorzystywać i powinniśmy wygrywać zarówno pierwszą połowę, jak i drugą, bo punkty są nam potrzebne.
Lewy obrońca gospodarzy zakończył mecz z żółtą kartką. Obejrzał ją tuż po tym, jak sędzia Paweł Gil nie podyktował - w pełni zasłużonego jak wykazały telewizyjne powtórki - rzutu karnego dla Korony. - Wydaje mi się, że dostałem ją, bo krzyczałem, że należał się rzut karny. Dla mnie to kuriozum, bo z mojej strony żadnego faulu nie było - tłumaczył. - Należały nam się dwa karne, w obu sytuacjach była celowa ręka - dodał.
Kolejny podział punktów spowodował, że ekipa z Kolporter Areny musi coraz bardziej oglądać się na rywali. - Wiadomo, że się patrzy na wyniki. Jest straszny ścisk w tabeli i zdobyliśmy jedno oczko. Cieszymy się, że nie przegraliśmy tego meczu, ale nam są potrzebne punkty i każdy z nas zdaje sobie z tego sprawę.
Zobacz wideo: Andrzej Juskowiak: kadra bez Szukały? Mam mieszane uczucia
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP S.A.