Paweł Brożek nie wykorzystał "11", którą w ostatniej minucie piątkowego meczu 26. kolejki Ekstraklasy Szymon Marciniak podyktował za faul Kristijana Ipsy na Zdenku Ondrasku. Jakub Szmatuła obronił uderzenie napastnika Wisły, co sprawiło, że seria spotkań Białej Gwiazdy bez zwycięstwa została przedłużona do dziesięciu - to wyrównanie rekordu klubu ustanowionego w sezonie 1983/1984.
Wiślacy nie mają jednak żadnych pretensji do dwukrotnego króla strzelców. - Pawełku, jesteśmy razem - tym razem ci się nie powiodło, ale następnym razem ci się powiedzie - mówił na konferencji prasowej trener Marcin Broniszewski.
W podobnym tonie wypowiadają się piłkarze Białej Gwiazdy. - To mogło spotkać każdego. Paweł wziął odpowiedzialność na siebie, ale nie możemy go za to winić. Paweł to dobry i doświadczony zawodnik, który szybko powinien się pozbierać - mówi Rafał Wolski
- Pretensje do Pawła? No skąd! - mówi Arkadiusz Głowacki, który sam nie był w stanie patrzeć, jak Brożek wykonywał "11". Kapitan Wisły schował głowę w dłoniach i odwrócił się plecami od sytuacji. - Ja nie wytrzymałem, a Paweł wytrzymał i chwała mu za to. Paweł wziął na siebie odpowiedzialność, choć pewnie nie jest jeszcze w stu procentach przygotowany. Nie możemy mieć do niego żadnych pretensji - podkreśla Głowacki.
- Nikt nie ma pretensji do Pawła. Wziął na siebie ciężar w trudnej sytuacji. To legenda Wisły! - przypomina Boban Jović.
Zobacz wideo: Krzysztof Włodarczyk po zwycięstwie nad Brudowem: Nie spodziewałem się tego
Źródło: ringpolska.pl
z pewnością przydałyby s Czytaj całość