Przełamanie napastnika Korony. "Mam nadzieję, że będzie to impuls"

Pół roku musiał czekać na swoją kolejną bramkę w Ekstraklasie Michał Przybyła. Napastnik Korony trafił do siatki w piątkowym meczu przeciwko Podbeskidziu, dzięki czemu uratował cenny punkt drużynie z Kielc.

Po znakomitym początku sezonu w wykonaniu dopiero zbierającego ekstraklasowe szlify piłkarza i zdobyciu pięciu goli, przyszedł okres strzeleckiej posuchy, który trwał od 23 sierpnia, aż do 4 marca. - Cieszy mnie ta bramka. Mam nadzieję, że będzie to impuls, odblokuję się i będzie ich wpadać coraz więcej - powiedział.

Spotkanie w Bielsku nie rozpoczęło się najlepiej dla Korony. - Pierwsza połowa nie była pod nasze dyktando, to Podbeskidzie miało przewagę. W przerwie powiedzieliśmy sobie kilka mocniejszych słów i w drugiej połowie było widać, że byliśmy bardziej zdeterminowani i dążyliśmy do celu, aby zdobyć jakiekolwiek punkty. Udało się tylko jeden i musimy to uszanować.

Michał Przybyła pojawił się na boisku w drugiej połowie, zmieniając Łukasza Sekulskiego. - Graliśmy wymiennie z Airamem, raz to ja się cofałem po piłkę, a raz on. Jak musieliśmy gonić wynik teoretycznie graliśmy na dwóch napastników. Myślę, że będziemy to prezentowali w kolejnych meczach.

Chociaż zespół Marcina Brosza dopiero w 86. minucie doprowadził do wyrównania, to kielczanie żałują, że nie udało im się ugrać czegoś więcej. - W drugiej połowie można mówić o niedosycie. Strzałów na bramkę Zubasa było trochę i przy odrobinie szczęścia mogło się to zakończyć naszym zwycięstwem - stwierdził.

Złocisto-krwistych czeka teraz przełożony pojedynek z Wisłą Kraków. Ewentualne zwycięstwo pozwoli zrobić ważny krok w kierunku cały czas realnej grupy mistrzowskiej. - Chcemy w każdym meczu zdobywać punkty i zobaczymy co z tego wyjdzie. Teraz musimy wyjść na Wisłę i wygrać przed własną publicznością.

Komentarze (0)