- W obu wiosennych spotkaniach staraliśmy się grać wysoko i zarówno Termalica, jak i Podbeskidzie nas pokarały. Musimy się zastanowić co zrobić, by takie sytuacje się już nie powtarzały. Nasi rywale wiedzą, że pod względem jakości często są na straconej pozycji, więc szukają innych szans na osiągnięcie korzystnego wyniku - przyznał Jan Urban.
Od Kolejorza wymaga się efektownego stylu, co trenera nieco dziwi. - Patrzę na mecze Ligi Mistrzów czy Ligi Europy i tam nawet jeśli ktoś gra u siebie, to po stracie piłki wycofuje się na własną połowę i nikt nie ma do niego pretensji. Tymczasem w Polsce zdarzają się sytuacje, że wymienimy kilka podań bez zdobycia terenu i już słychać gwizdy. Liga jest agresywna, kontaktowa, bo czymś trzeba zastąpić przeciętne umiejętności techniczne. Panuje nawet przekonanie, że jeśli zespoły grają przeciętnie, to niech chociaż zasuwają - dodał.
Czy w niedzielę Lech spróbuje zatem zagrać tak jak jesienią - nieco mniej ofensywnie i z większym naciskiem na zabezpieczenie tyłów? - Mając naprzeciw siebie Jagiellonię, nie wolno grać nonszalancko, bo ten przeciwnik to jedna z najlepszych polskich drużyn pod względem wyprowadzania kontrataków. Michał Probierz lubi taki styl, dużo nad nim pracuje i jego podopieczni robią to dobrze - zaznaczył Urban.
Chęć rehabilitacji jest w szeregach mistrza Polski ogromna, bo ostatnia porażka w Bielsku-Białej (1:4) była dla niego totalnym blamażem. - Po takim niepowodzeniu każdy chce grać jak najszybciej, bo jest żądny rewanżu. My musieliśmy na to trochę poczekać. Mam nadzieję, że ci, którzy w poprzedniej kolejce zagrali słabiej mają to już za sobą, bo z nikogo nie zamierzam rezygnować, tym bardziej, że grożą nam kolejne pauzy kartkowe - zakończył Urban.