Elias Andersson dołączył do "Kolejorza" w lipcu 2023 roku, aby zastąpić na lewej obronie odchodzącego wówczas Pedro Rebocho. Szwed nie spełnił jednak wymaganych oczekiwań i na początku obecnego sezonu przegrał nawet rywalizację o miejsce w składzie z 18-letnim Michałem Gurgulem, którego trener przesunął do boku ze środka obrony.
Defensor Lecha Poznań udzielił krótkiego wywiadu szwedzkiemu portalowi Fotbollskanalen, w którym opowiedział o swoich refleksjach z pobytu w Polsce. 28-letni obrońca w minionej rundzie rozegrał zaledwie cztery ligowe spotkania i tylko jedno w podstawowym składzie.
- To była dla mnie chwiejna jesień, naprawdę. Miałem kilka kontuzji i w tym samym czasie, gdy mnie nie było, zespół grał bardzo dobrze. Jeśli wygrywasz mecze i prowadzisz w lidze, to zrozumiałe, że nie dokonujesz wielu rotacji w wyjściowej jedenastce - mówi Elias Andersson.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Mijał rywali jak tyczki. Tak gra "Benja Messi"
Zawodnik "Kolejorza" dodał, że jego słaba dyspozycja wynikała także ze zmian w sztabie szkoleniowym drużyny, które negatywnie odbijały się na postawie całego zespołu. Lewy obrońca przychodząc z rodzimej ligi do PKO Ekstraklasy, zderzył się także z wyższym poziomem gry.
- Zmiany trenerów też miały na to wpływ. Trener, którego mam teraz, jest moim trzecim w ciągu 1,5 roku. To trochę niechlujne. Zagrałem dobre mecze i pokazałem swoje mocne strony. Niestety, w tak dużym klubie jak Lech, jeden błąd lub gorszy mecz mogą sprawić, że dokonuje się zmian - wyjaśnia 28-latek.
- Jednocześnie myślę, że mam cechy, aby grać o wiele więcej niż do tej pory. Chcę grać w piłkę nożną i nie siedzieć na ławce, to wydaje się proste. W dodatku gdy drużyna gra bardzo dobrze, chcesz być na boisku i wnieść swój wkład - dodaje.
Trener Niels Frederiksen obecnie nie widzi miejsca w podstawowym składzie dla Eliasa Anderssona. Obie strony doszły do porozumienia, że najlepszym rozwiązaniem dla piłkarza będzie zmiana otoczenia.
- Razem z klubem zgodziliśmy się, że jeśli pojawi się oferta, to będę mógł odejść. Nie usłyszałem jednak konkretnie, że nie chcą mnie już w zespole. Analizujemy możliwości, które przyniosą korzyść zarówno mnie, jak i Lechowi - podkreśla obrońca Lecha.
Kilka dni wcześniej informowaliśmy (---->TUTAJ) o zainteresowaniu piłkarzem ze strony duńskiego Viborgu FF oraz kilku klubów szwedzkiej Allsvenskan. Aktualnie najbardziej realny wydaje się jednak powrót zawodnika do ojczyzny. W kręgu zainteresowań wciąż pozostaje IFK Goeteborg. Lewemu obrońcy najbliżej jednak do klubu, z którego odchodził do Lecha Poznań.
- Wiem o zainteresowaniu ze Szwecji. Teraz mogę powiedzieć, że nie było konkretnej oferty na stole. Jestem otwarty na powrót do kraju i jeśli miałbym wrócić, to na pewno Djurgarden jest takim wyjątkowym dla mnie klubem - podsumowuje piłkarz.
Obecny kontrakt Eliasa Anderssona obowiązuje do końca czerwca 2026 roku. Szwed według portalu Transfermarkt jest wyceniany na 450 tys. euro.