Thomas Tuchel przed pierwszym gwizdkiem przyznawał, że VfB to najtrudniejszy rywal poza Bayernem. Jego słowa były o tyle uzasadnione, że Die Schwaben pod wodzą Juergena Kramnego zaczęli grać na miarę oczekiwań i notują serię czterech ligowych zwycięstw z rzędu.
Spotkanie było wyjątkowe dla Kevina Grosskreutza, który od najmłodszych lat sympatyzuje z BVB i reprezentował żółto-czarne barwy od 2009 do 2015 roku. Ponieważ nie mógł już liczyć na miejsce w "jedenastce", postanowił zmienić otoczenie, a niedawno trafił do Stuttgartu, gdzie odbudowuje formę. Przeciwko byłym kolegom zagrał też Mitchell Langerak - Australijczyk zaliczył oficjalny debiut w VfB, zsyłając na ławkę rezerwowych Przemysława Tytonia. Trener roszadę między słupkami zapowiadał już w przededniu spotkania i nie ma obaw, że Polak na dłużej wypadnie z podstawowego składu.
Pojedynek rozpoczął się idealnie dla przyjezdnych. Już w 5. minucie zaspali obrońcy Stuttgartu i Marco Reus doszedł do podania Pierre-Emericka Aubameyanga, pokonując Langeraka strzałem z ostrego kąta. Spacerku Borussen jednak nie mieli, a gospodarze udowodnili, że są w wysokiej formie. Wyrównali wprawdzie w dość szczęśliwych okolicznościach (po strzale Lukasa Ruppa z 20 metrów i rykoszecie, który uniemożliwił interwencję Romanowi Burkiemu), ale toczyli wyrównany bój z wiceliderem Bundesligi.
Po półgodzinie rywalizacji znów dał o sobie znać Aubameyang, który strzelił nie do obrony z linii pola karnego po prostopadłym podaniu Reusa. Jak się okazało, to trafienie miało rozstrzygające znaczenie dla losów ćwierćfinału. Po przerwie oba zespoły starały się atakować. Borussia uzyskała sporo miejsca w przodzie i wyprowadzała groźne kontry, ale nie potrafiła ich wykorzystać. Dogodnych szans nie zamienili na gole Reus oraz Henrich Mchitarjan.
Podopieczni Kramnego walczyli ze wszystkich sił, jednak zadanie w atakach pozycyjnych nieco utrudniał im nie najlepszy stan mokrej murawy. Precyzji ewidentnie brakowało Danielowi Didaviemu, z kolei Filip Kostić przymierzył milimetry nad poprzeczką. Roman Burki, choć musiał zachowywać maksymalną koncentrację, nie miał zbyt wiele pracy. Dopiero w 81. minucie popisał się skuteczną paradą po groźnym uderzeniu Christiana Gentnera.
Stuttgartczycy rzucili wszystkie siły do ataku i nacierali ze zdwojoną siłą, ale kolejnego gola strzeliła Borussia. W 89. minucie świetnie dysponowany Aubameyang wyprowadził błyskotliwą kontrę i jak na tacy wyłożył piłkę Mchitarjanowi, który nie mógł spudłować. Efekt? 3:1 i planowy awans BVB, lecz po trudnym boju z wymagającym przeciwnikiem.
VfB Stuttgart - Borussia Dortmund 1:3 (1:2)
0:1 - Reus 5'
1:1 - Rupp 21'
1:2 - Aubameyang 31'
1:3 - Mchitarjan 89'
Składy:
Stuttgart: Langerak - Grosskreutz, Sunjić, Niedermeier, Insua - Die (68' Harnik) - Rupp, Didavi, Gentner, Kostić - Kraweć.
Borussia: Burki - Piszczek, Sokratis, Hummels, Schmelzer - Gundogan (87' Kagawa), Ginter, Durm - Mchitarjan, Aubameyang, Reus (77' Leitner).
Żółte kartki: Niedermeier, Didavi, Grosskreutz (Stuttgart) oraz Sokratis (Borussia).
Sędzia: Tobias Stieler.