Bundesliga: Remis w hicie. Robert Lewandowski nie dał rady defensywie Bayeru Leverkusen

PAP/EPA / PAP/EPA/MAJA HITIJ / PAP/EPA/MAJA HITIJ
PAP/EPA / PAP/EPA/MAJA HITIJ / PAP/EPA/MAJA HITIJ

Bayer Leverkusen postawił się Bayernowi Monachium w sobotnim hicie Bundesligi. Dzięki konsekwentnej i ofiarnej grze gospodarzom udało się nie stracić gola. Ze szczelną defensywą nie poradził sobie nawet Robert Lewandowski.

Nie jest tajemnicą, że obecnie największą bolączką lidera Bundesligi jest linia obrony. Formację tę mocno osłabiły kontuzje. Z problemów Bayernu sprawę doskonale zdawali sobie "Aptekarze". Właśnie dlatego już od początku gra na BayArenie została radykalnie zaostrzona. Celami ataków byli przede wszystkim gracze odpowiadający za tylne sektory.

Pierwszą ofiarą został Arturo Vidal. Chilijczyk jeszcze przed przerwą odczuwał ból w kolanie. Na drugą połowę wychodził, utykając. Po zaledwie kilku minutach musiał otrzymał też potężny cios piłką w głowę. Właśnie ten moment zaważył o decyzji Pepa Guardioli. Hiszpan ostatecznie zdjął pomocnika, ponieważ bał się nadal ryzykować jego zdrowie.

Jeśli chodzi o samą grę, tradycyjnie przewagę miał Bayern. Natomiast tym razem Bawarczycy grali zdecydowanie głębiej niż choćby tydzień wcześniej. Adresatami wielu podań obrońców nie byli pomocnicy, lecz Manuel Neuer. Podopieczni Rogera Schmidta przesuwali się całkiem sprawnie. Oglądaliśmy więc raczej gratkę dla koneserów konsekwentnego realizowania taktyki.

Szans na zdobycie gola było niewiele. Gra ożywiła się dopiero po wejściu na boisko Thomasa Muellera. Właśnie reprezentant Niemiec powinien otworzyć wynik. Kiedy tylko wbiegał wbiegał w szesnastkę, robiło się niebezpiecznie. Najpierw otrzymał podanie z prawego, a potem z lewego skrzydła. W obu sytuacjach nie potrafił oddać celnego strzału.

Niemal bezradny pozostawał Robert Lewandowski. Obrońcy Bayeru asekurowali się całkiem skutecznie, a "Lewy" przez większość czasu był po prostu odcięty od podań. Stworzył jedną, wyśmienitą okazję. Dobiegł do linii końcowej, a następnie wycofał piłkę na 11. metr. Mimo dobrego pomysłu Polaka za akcją nie podążył Vidal.

Polski snajper mógł wpisać się na listę strzelców dzięki dużej dozie szczęścia. Jonathan Tah skiksował, co wykreowało szansę dla Lewandowskiego. Strzał Roberta nie znalazł jednak drogi do siatki.

Brak gola "Lewego" oznacza, że na szczycie klasyfikacji najskuteczniejszych graczy niemieckiej ekstraklasy nie doszło do zmian. Pierwsze miejsce wciąż zajmuje Pierre-Emerick Aubameyang, Gabończyk zgromadził 20 bramek. Nasz rodak ma jedno trafienie mniej.

Dużą zasługę miała w tym ofiarność obrońców "Aptekarzy". Zneutralizowanie Bayernu nie jest rzeczą łatwą. Bayerowi ta sztuka się udała. Warto z tego miejsca podkreślić rolę Omera Topraka. Turek był prawdziwą ostoją. Gdyby nie on, gospodarze na pewno straciliby co najmniej jednego gola.

Bayer 04 Leverkusen - Bayern Monachium 0:0

Składy:

Bayer Leverkusen: Bernd Leno - Tin Jedvaj (51' Roberto Hilbert), Jonathan Tah, Omer Toprak, Wendell - Christoph Kramer, Kevin Kampl - Karim Bellarabi (87' Admir Mehmedi), Hakan Calhanoglu - Javier Hernandez, Stefan Kiessling (74' Julian Brandt)

Bayern Monachium: Manuel Neuer - Philipp Lahm, Joshua Kimmich, Holger Badstuber, David Alaba - Xabi Alonso - Arjen Robben (60' Thomas Mueller), Arturo Vidal (52' Thiago Alcantara), Douglas Costa, Kingsley Coman - Robert Lewandowski

Żółte kartki: Alonso 78', 84' (Bayern)

Czerwona kartka: Alonso 84' za dwie żółte (Bayern)

Sędziował: Knut Kircher (Rottenburg)

Widzów: 30210

Mateusz Karoń

[multitable table=622 timetable=10723]Tabela/terminarz[/multitable]

Komentarze (4)
JS2015
7.02.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
bywa i tak:) 
avatar
Cezary Fonfara
6.02.2016
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
lewy robil co się dalo, zabrakło trochę szczęścia.ponownie przez głupie ustawienie druzyny w pierwszej polowie przez pseudotrenera guardiole nie wygrali meczu. do tego kolejny debilny niemiec Czytaj całość
avatar
Norbert Dobrzycki
6.02.2016
Zgłoś do moderacji
0
4
Odpowiedz
ogladałem mecz,Lewandowski najsłabszy na boisku...jeszcze sete pod koniec zwalił 
avatar
piotruspan661
6.02.2016
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Swoje jeszcze Lewy strzeli i królem strzelców zostanie.