Kiedy sędzia zagwizdał ostatni raz, dopiero wtedy dotarło do niego, czego dokonał. Dwie minuty wcześniej Balazs Dzsudzsak posłał piłkę z lewej strony w pole karne. Ta leciała długo. Spadła mu wreszcie pod nogi w narożniku pola bramkowego. Długo się nie zastanawiał, huknął w dalszy róg bramki. Petr Cech był bezradny. To był czerwiec 2012 roku, Węgry wygrały na wyjeździe z Czechami 2:1, dla których był to ostatni sparing przed Euro.
- Dopiero po meczu dotarło do mnie, że strzeliłem gola zwycięzcy Ligi Mistrzów, jednemu z najlepszych bramkarzy świata - mówił wtedy debiutant Adam Gyurcso.
- I zaczął być w naszym kraju naprawdę znany - wspomina w rozmowie z WP SportoweFakty tamtejszy dziennikarz Tibor Pietsch z największego sportowego dziennika "Nemzeti Sport".
Nikolić strzelał, Gyurcso podawał
Adam Gyurcso jest wychowankiem klubu FC Tatabanya. Ale sześć lat temu skrzydłowy trafił do Videotonu Szekesfehervar. I w tym klubie (z przerwą na półroczne wypożyczenie do FC Kecskemeti) grał do tegorocznej zimy. Grał tak, że miejscowi kibice będą po nim płakać. Bo jeśli w tej mistrzowskiej drużynie za strzelanie goli odpowiadał Nemanja Nikolić, to Gyurcso był od podawania mu piłki. W poprzednim sezonie w dwudziestu sześciu meczach asystował aż osiemnaście razy, do tego strzelił sześć goli, głównie z rzutów wolnych. Nemanja Nikolić zachwalał swojego kolegę w Legii, była nawet mowa o sprowadzeniu 24-latka. Bogusław Leśnodorski na Twitterze uznał jednak, że od Węgra lepszy jest Kamil Mazek, wychowanek Legii grający w Ruchu. Po Gyurcso sięgnęła więc Pogoń Szczecin, choć zainteresowany był też Lech Poznań.
Menedżer piłkarza Vladan Filipović odgrażał się: - Ile osób, tyle opinii i każdy ma prawo do swojej. Mam nadzieję, że Adam udowodni na boisku, że prezes Legii się po prostu pomylił.
Szybkość, dobrze ułożona noga, przebojowość, dośrodkowania, rzuty wolne - oto atuty nowego piłkarza Pogoni. - Na Węgrzech na pewno był jednym z najszybszych zawodników. Choć gdy kiedyś zrobiono porównanie, wyszło, że z większą prędkością biegał jednak Gergo Lovrencsis [obecnie gracz Lecha Poznań – przyp. red.] – opowiada nam inny węgierski dziennikarz Arpad Lipscei.
Młody roztrzepany
Gyurcso podpisał z Pogonią 3,5-letnią umowę, przyszedł jako wolny zawodnik. Nie ukrywał, że polską Ekstraklasę zachwalał mu Nemanja Nikolić. - Również zadecydowało to, że przejście do ligi polskiej to dla mnie krok do przodu. Klub stawia przed sobą wielkie cele, włącznie z grą w europejskich rozgrywkach. Wierzę, że wspólnie z drużyną to osiągniemy. Na Węgrzech dużo już wygrałem, czas na kolejne wyzwania - mówił po podpisaniu kontraktu, a jego słowa cytował oficjalny serwis internetowy klubu.
Adam Gyurcso jest dwukrotnym mistrzem Węgier, dwukrotnym wicemistrzem, zdobył Puchar Ligi i Superpuchar.
Ponoć nie będzie z nim żadnych problemów wychowawczych, jest totalnym zaprzeczeniem Patryka Małeckiego, w miejsce którego przychodzi. Z tego, co mówią Węgrzy, nie jest to typ zawadiaki ani gwiazdora mającego o sobie wysokie mniemanie.
Tibor Pietsch: - To dobry, porządny facet, który zawsze dobrze żył i z mediami, i z kibicami.
W Videotonie podpadł tylko raz. W marcu 2011 roku na dwa tygodnie został odesłany do rezerw. Jak się okazało, za głupie nieporozumienie. - Akurat trafił do pierwszej drużyny. Był w składzie przez dwa mecze, strzelił nawet gola w pucharze w meczu z Honvedem Budapeszt. Po drugim spotkaniu, w którym siedział na ławce rezerwowych, nie przyszedł jednak na trening. I został odesłany z powrotem do zespołu rezerwowego.
- Źle zrozumiałem instrukcję. Młodzi zawodnicy mieli zagrać w rezerwach. I ja myślałem, że ciągle się do nich zaliczam, więc skoro mam mecz, to nie muszę przychodzić na trening - tłumaczył.
Szybko młodemu wybaczono.
Piękny gol na dzień dobry, Fojut biegł pół boiska
Pobyt w Szczecinie rozpoczął od pięknego gola w wysoko wygranym sparingu z Arkonią Szczecin 8:1. Przyjął piłkę na klatkę piersiową, huknął z powietrza nie do obrony, gola szeroko komentowały węgierskie media. Trener Czesław Michniewicz mówił potem, zdradzając przy okazji, jak szatnia przyjęła Węgra: - Gdy piłkarz jest dobry, to drużyna szybko go akceptuje. Fajnie zazębiała się współpraca zespołu z Adamem, ale widziałem też wspólną radość po jego bramce. Cały zespół do niego podbiegł i mu pogratulował. Nawet Jarek Fojut biegł pół boiska. On po raz pierwszy gra poza Węgrami, wszystko dla niego jest nowe. Ważne, żeby w pierwszych dniach dobrze się wprowadził. W kilku zagraniach widać było potencjał.
Według obserwatorów węgierskiej ligi Gyurcso może oczywiście stać się czołową postacią Ekstraklasy. Tibor Pietsch zajmuje się Videotonem, śledził karierę Gyurcso niemal od początku. - Bardzo ważne dla niego jest zaufanie trenera. Jeśli szkoleniowiec w niego wierzy, Adam odwdzięcza się naprawdę dobrą grą. Oczywiście, cały czas musi się rozwijać. Na pewno musi być bardziej dokładny pod bramką. W meczach ma dużo szans na gole, ale sporo z nich marnuje - opisuje.
Pogoń za Euro 2016
W kadrze nowy piłkarz Pogoni rozegrał raptem dwanaście meczów, po raz ostatni w listopadzie 2014 roku. - Jeśli w Polsce będzie w formie, ma szansę wyjazdu na Euro 2016 - przekonuje Tibor Pietsch.
- Uważam, że stąd może być bliżej do reprezentacji niż z ligi węgierskiej - nie ma wątpliwości sam zawodnik. - Mam nadzieję, że moje wyniki i gra pozwolą mi otrzymać powołanie na zbliżające się mistrzostwa Europy - nie ukrywa.
Gol strzelony Petrowi Cechowi jest na razie jego jedynym w reprezentacji. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, we Francji mogą być kolejne. Bramkarza Arsenalu będzie miał okazję pokonać dopiero w fazie pucharowej. W grupie Węgrzy zagrają z Austrią, Islandią i Portugalią.
Obserwuj @Jacek_Stanczyk
Czytaj więcej tekstów Jacka Stańczyka
Zobacz także: Jagiellonia przegrała z Żalgirisem Wilno 0:1 w meczu sparingowym
{"id":"","title":""}