Czesław Michniewicz: Mogliśmy być na miejscu Piasta Gliwice

Pogoń Szczecin zakończyła rok w Ekstraklasie czterema zwycięstwami i zimuje tuż za podium w tabeli. Czesław Michniewicz zdaje sobie sprawę, że jesienią można było wykręcić jeszcze lepszy wynik.

Czesław Michniewicz jest trenerem Pogoni Szczecin od kwietnia. Zastąpił na stanowisku Jana Kociana i rzutem na taśmę wprowadził drużynę do grupy mistrzowskiej.

- Trzeba się cofnąć do tego momentu, by ocenić obecne wyniki. Udało się wówczas utrzymać w Ekstraklasie, ale później zrobiło się nerwowo w grupie mistrzowskiej, gdy po dwóch porażkach postanowiliśmy zmienić koncepcję - opowiada szkoleniowiec. - Szukaliśmy już rozwiązań na nowy sezon. To było świadome działanie, dzięki któremu sprawdziliśmy na co stać takich zawodników jak Kudła, Listkowski i Wojtkowski. Okazało się, że można na nich liczyć i w tym sezonie zbieramy owoce.

Pogoń zakończyła rok 2015 na 4. miejscu w tabeli. Nikt w Ekstraklasie nie przegrywał rzadziej, żadna drużyna nie straciła mniej goli. Kibice mają prawo ponownie wietrzyć szansę na awans do europejskich pucharów.

- Jesteśmy już na etapie, od którego Pogoń będzie rosła. Jeżeli wszyscy kluczowi piłkarze zostaną w Szczecinie, to stworzą jeszcze mocniejszą drużynę. Mamy dobry moment, który trzeba wykorzystać. Zbudowaliśmy fundament, a chcemy wzmocnić się 2-3 zawodnikami. Na niektórych pozycjach trzeba również zwiększyć rywalizację. Może się przecież zdarzyć, że przyjedzie kontrahent i położy walizkę pieniędzy na stół za któregoś z graczy. Musimy być przygotowani i mieć alternatywę - przypomina Michniewicz.

Piłkarze Pogoni, których silniejsze kluby mogą skusić transferem, to przede wszystkim Jakub Czerwiński i Łukasz Zwoliński. Stoper gra dopiero pierwszy sezon w Ekstraklasie, a wartość napastnika spadła po mniej udanych miesiącach.

- Oddawanie zawodników to nie jest mój plan na budowanie Pogoni, ale musimy wkalkulować ewentualne straty. Nie wiem, jak potoczą się losy tych chłopaków, ale my patrzymy już coraz szerzej na klub. Zrobiliśmy jesienią dobrą robotę, a mecze z Lechem i Śląskiem pokazały, że mamy potencjał - przypomniał.

Jesienna część sezonu nie była idealna. Po pierwsze drużyna miała przestój w środku rundy. Po drugie grała nieatrakcyjnie, co również wypłoszyło kibiców ze stadionu. W Szczecinie padało najmniej goli w Ekstraklasie.

- Dziewięć remisów, z których kilka zanotowaliśmy u siebie, powodują niedosyt. Dwa mniej i bylibyśmy blisko lidera. Ze Śląskiem czy Górnikiem Łęczna prowadziliśmy grę, mieliśmy sytuacje podbramkowe, a kończyło się podziałem punktów. W sporcie ważne jest jednak, by wstać z kolan. Drużyna potrafiła zażegnać kryzys, kiedy zarówno wyniki, jak i gra nie wyglądały dobrze - przyznał Michniewicz, którego Pogoń traci 9 punktów do lidera - Piasta Gliwice.

- Nie spodziewałem się, że Piast będzie liderem, ale wiem również, że niewiele brakowało, by Pogoń była na jego miejscu. Piast wykorzystał serię zwycięstw, której nam długo brakowało. Raz wygraliśmy, a tydzień później znowu remisowaliśmy. Wszyscy spisują gliwiczan na straty, ale pamiętam sezon, kiedy zdobyłem mistrzostwo z Zagłębiem Lubin, a naszym najgroźniejszym rywalem był GKS Bełchatów. Po zwycięstwie z Lechem śmiem twierdzić, że Piast będzie wysoko i powalczy o medale.

Źródło artykułu: