Rafał Murawski: Szkoda, że runda się skończyła

Newspix / MICHAŁ STAŃCZYK / CYFRASPORT
Newspix / MICHAŁ STAŃCZYK / CYFRASPORT

W czterech ostatnich meczach rundy jesiennej Pogoń Szczecin zdobyła komplet 12 punktów, więc nic dziwnego w tym, że podopieczni Czesława Michniewicza żałują, że kolejne spotkanie o stawkę rozegrają dopiero w połowie lutego.

Miedzy 12. a 17. serią spotkań Portowcy zdobyli tylko trzy punkty (0-3-3), ale trener Czesław Michniewicz znalazł sposób na wyjście z kryzysu i w czterech ostatnich meczach rundy jesiennej szczecinianie sięgnęli po komplet 12 "oczek".

W ostatnim w 2015 roku spotkaniu Pogoń pokonała Wisłę w Krakowie (1:0), a bramkę na wagę wygranej zdobył Rafał Murawski. Kapitan Portowców sam wykończył napędzoną przez siebie akcję, dobijając do bramki nieudany strzał Władimera Dwaliszwiliego.

- Rafał zachował się fantastycznie i to zwieńczenie bardzo dobrej rundy w jego wykonaniu - mówił trener Michniewicz.

- Zawsze tak jest, że idę do końca. "Władek" nie miał łatwej sytuacji, więc wiedziałem, że nawet jeśli nie strzeli, to bramkarz będzie mógł odbić piłkę i dlatego poszedłem do końca za akcją. Poszczęściło mi się - mówi doświadczony pomocnik.

Biała Gwiazda zagrała przeciwko Pogoni bez siedmiu podstawowych zawodników, ale to nie oznacza, że nie postawiła szczecinianom trudnych warunków.

- Nie był to łatwy mecz. Wisła zagrała inaczej, niż się spodziewaliśmy. W poprzednich meczach grała bardziej otwartą piłkę, więc byliśmy trochę zaskoczeni, ale najważniejsze, że potrafiliśmy sobie z tym poradzić - mówi Murawski.

Zwycięstwo w piątkowym meczu było pierwszym Pogoni na stadionie Wisły w XXI wieku. - Miło zapisać się w historii Pogoni. Mamy fajny okres i szkoda, że runda się kończy, kiedy mamy taką serię, ale z drugiej strony jedziemy na zasłużone urlopy - kończy Murawski.

Źródło artykułu: