Paweł Brożek: Jesteśmy w fatalnej sytuacji

- Jak już się wali, to się wali wszystko do końca... Wynik, gra i atmosfera wokół klubu nie są teraz najlepsze - mówi napastnik Wisły Kraków, Paweł Brożek. Biała Gwiazda zakończyła rundę jesienną z ledwie dwoma punktami przewagi nad strefą spadkową.

Wisła Kraków przegrała pięć ostatnich spotkań rundy jesiennej, co spowodowało, że zsunęła się z 5. na 13. miejsce w ligowej tabeli i na przerwę zimową udała się z ledwie dwoma punktami przewagi nad strefą spadkową. Meczami z Cracovią (1:2), Lechem Poznań (0:2), Legią Warszawa (0:2), Lechią Gdańsk (0:2) i Pogonią Szczecin (0:1) wiślacy wyrównali niechlubny rekord klubu pod względem kolejnych porażek.

- Co tu będziemy ukrywać? Jesteśmy w fatalnej sytuacji. Pierwsza część rundy była dla nas w miarę niezła. Graliśmy dobrze w piłkę i potrafiliśmy wygrywać, a w zremisowanych meczach dominowaliśmy, ale końcówka rundy była fatalna. Liczne kontuzje to powód, dla którego znaleźliśmy się w takiej sytuacji - mówi Paweł Brożek.

Sam Brożek z powodu urazu mięśnia uda nie wystąpił w trzech ostatnich spotkaniach rundy jesiennej, a w kilku wcześniejszych meczach grał mimo urazu. - Grałem kilka spotkań z kontuzją, co miało wpływ na moją grę, ale musiałem grać, bo nie mieliśmy drugiego napastnika - tłumaczy.

Choć były reprezentant Polski jesienią zdobył siedem bramek i zaliczył sześć asyst, był mocno krytykowany za swoją grę, ale dopiero gdy go zabrakło, widać było, jak wiele znaczy dla zespołu.

- To nie jest dla mnie pocieszenie. Wiem, ile znaczę dla tej drużyny i chciałbym strzelać więcej goli, ale inni też powinni brać na siebie odpowiedzialność - mówi Brożek.

13. miejsce i tylko dwa punkty przewagi nad strefą spadkową sprawiają, że miniona runda była najgorsza w trwającej od grudnia 1997 roku "erze Bogusława Cupiała".

- Zimą powinny przyjść zmiany zarówno w funkcjonowaniu klubu, jak i w samej drużynie. Czekamy na to, co będzie w styczniu. Istotne będzie to, kto będzie nowym trenerem i czy Wisła nadal będzie borykała się z problemami finansowymi - mówi Brożek.

- Wydaje mi się, że potrzebujemy minimum czterech zawodników i to dobrej klasy, żeby tę drużynę wzmocnić, a nie tylko uzupełnić. Obrona jest stabilna, ale brakuje napastnika, o którym już nie raz rozmawialiśmy, a wobec kontuzji Donalda Guerriera i Rafała Boguskiego na skrzydłach też był problem. Potrzebujemy wzmocnień do ofensywy - wylicza napastnik Wisły.

"Wisła grać! K*** mać!" i "Bójcie się chamy - do I ligi spadamy!" - skandowali kibice Wisły podczas kończącego rundę jesienną meczu z Pogonią. Co na to Brożek? - Nie dziwię się frustracji kibiców. Wisła to klub, który przez kilkanaście lat grał o najwyższe cele. Nie dziwi mnie zachowanie kibiców. Czy ja też jestem sfrustrowany? Byłem przyzwyczajony do innej Wisły i na początku było ciężko, ale w trzech ostatnich sezonach nauczyłem się tego. Wciąż jednak możemy grać o najwyższe cele, ale muszą pojawić się w klubie zawodnicy o odpowiedniej jakości.

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu: