Przejęcie klubu przez singapurskiego magnata Petera Lima, które ostatecznie dokonało się w październiku 2014 roku, miało definitywnie zakończyć okres zawirowań na Estadio Mestalla i wkrótce przekształcić VCF w europejską potęgę. Ale dziś coraz większa liczba fanów tęskni za dawnymi czasami. Powstała platforma "antylimowska", a kibice przy każdej okazji wygwizdują trenera Nuno. Dlaczego?
Tytuł niniejszego artykułu trąci trochę myszką, poprzednią epoką, czyli PRL-em. Wtedy zarabianie pieniędzy uchodziło za działalność podejrzaną, by ją kompromitować reżimowe media nazywały każdy biznes geszeftem, gdyż wyrażenie to ma silnie negatywne konotacje, oznacza interesy ciemne, podejrzane; zaraz po 1989 roku nazwane kręceniem lodów. Przywołujemy je tu ze słownika wyrazów nieużywanych, bo sternicy Valencii robią właśnie nie interesy, tylko geszefty…
Bunt figurantów
Przypomnijmy fakty, o których już pisaliśmy, ale niezbędne by zrozumieć to, co dzieje się obecnie. Lim przejął władzę w klubie jeszcze zanim sfinalizował transakcję, co trochę się ślimaczyło ze względów proceduralnych. To on doprowadził latem 2014 roku do zwolnienia argentyńskiego trenera Juana Pizziego i zatrudnienia Nuno Espirito Santo. Już wtedy jego głównym podpowiadaczem był Jorge Mendes. Ze stajni tego super agenta pochodziła większość sprowadzonych wówczas piłkarzy. Wszystkie te ruchy firmowali Amadeo Salvo jako prezydent i Francisco Rufete jako dyrektor sportowy.
Składniki dobrane zostały trafnie, drużyna zakończyła sezon na czwartym miejscu, a na górze panowała względna cisza (przed burzą, jak się potem okazało). Lim wyznaczał kolejnych swoich plenipotentów w Walencji, ale współdziałali oni z Salvo. Układ równowagi sił miał wygląd trwałego. Jednak takim się nie okazał. Kiedy trzeba było zacząć konstruować kadrę na sezon 2015-16, pojawiły się spory kompetencyjne między Rufete a Mendesem, którzy zresztą nigdy nie zamienili ze sobą ani słowa. Jeden ulokował się blisko ucha Salvo, a drugi - Lima. Były gwiazdor Valencii chciał, zgodnie ze swoim stanowiskiem, suwerennie pracować nad transferami, ale Mendes widział to inaczej: tak mianowicie, że to on będzie załatwiał piłkarzy do zespołu, a Rufete tylko ściskał im dłonie podczas prezentacji. Próbą sił stała się kwestia pozyskania nowego defensywnego pomocnika.
(...)
Leszek Orłowski
Cały artykuł w najnowszym numerze tygodnika "Piłka Nożna"! Od wtorku w kioskach!
Czytaj więcej w Piłce Nożnej
Jedenastka weekendu 17. kolejki wg Piłki Nożnej
Szczęsny na ławce: Garcia zabrał głos
Kazimierz Moskal zwolniony z Wisły Kraków