Mimo wywalczenia awansu do I ligi, w katowickim klubie zdecydowano, że na zapleczu Ekstraklasy zespół poprowadzi Marek Motyka. Przygotowania do bieżącego sezonu były dla Ślązaków trudne - nie najlepsze wyniki sparingów oraz mnóstwo testowanych piłkarzy. To przełożyło się na ich postawę w lidze - po premierowej kolejce, w której wygrali, przyszły porażki.
Gdy Rozwój zamykał ligową tabelę, mając na koncie cztery punkty i bilans meczów 1-1-4, włodarze klubu postanowili dokonać zmiany na stanowisku pierwszego trenera. I tak Marka Motykę zastąpił Mirosław Smyła. Pod jego wodzą Ślązacy robili postępy, ale wciąż brakowało im skuteczności.
Ostatecznie przerwę zimową spędzą na przedostatnim, czyli na 17. miejscu, mając na koncie 17 punktów. Jak Smyła podsumował 13 kolejek, w których prowadził Rozwój? - Tabela jest nieubłagana, niestety. W tej chwili czerwone miejsce jest nasze. Liczba naszych punktów i to, co dzieje się "pięterko" ponad nami daje ciągle nadzieję - zaznaczył.
Ślązacy wciąż mają szansę na utrzymanie, sytuacja w dolnej części tabeli jest bowiem napięta, Rozwój od MKS-u Kluczbork (14. miejsce) dzielą tylko cztery punkty, a od Pogoni Siedlce (12. miejsce) jedynie sześć "oczek". Przerwa zimowa będzie kluczowa dla wydarzeń w rundzie wiosennej.
- Czy jesteśmy w stanie przygotować się, czy będą jakieś wzmocnienia, czy klub piłkarsko i personalnie się rozwinie? Na te pytania nie jestem w stanie odpowiedzieć, ale wierzę, że tak będzie. Rozwój słynie z tego, że potrafi się podnieść i doprowadzić do happy endu - podkreślił.
Dla Mirosława Smyły jest to powrót na Zgody, gdzie z sukcesami pracował w latach 2010-2013, świętując awans do II ligi zachodniej czy 1/16 finału Pucharu Polski.