Dla 19-latka był to pierwszy ligowy występ od 28 sierpnia i spotkania 7. kolejki z Podbeskidziem Bielsko-Biała (1:1). Był to zarazem jego pierwszy występ w trwającej od 1 września kadencji Thomasa von Heesena.
Powrót do rodzinnego miasta wychowankowi Wisły się nie udał, ponieważ Lechia poniosła trzecią porażkę z rzędu i w trzecim kolejnym meczu straciła trzy bramki.
- Ten mecz był dla mnie ważny i dodatkowo wyjątkowy jako dla wiślaka. Nie tak to sobie wyobrażałem - kręci głową Paweł Stolarski.
Trener von Heesen stwierdził, że rozgrywane przy Kałuży 1 spotkanie trwało tylko sześć minut, mając na myśli to, że w 6. minucie czerwoną kartkę za kopnięcie Deleu otrzymał Michał Mak.
- Gorszego początku nie mogliśmy sobie wyobrazić i zgodzę się w stu procentach z trenerem. Czerwona kartka bardzo dużo zmieniła. Cały czas się broniliśmy i skończyło się, jak się skończyło. Pierwsza bramka wszystko przekreśliła - mówi Stolarski.
Obrońca Lechii zdradził, że Mak przeprosił zespół za swoje bezmyślne zachowanie: - Padły takie słowa. Michał wie, co się stało i że osłabił zespół, ale nie tylko on jest winny. Wszyscy za wszystkich odpowiadamy, a nie tylko Michał.
Po 16 kolejkach Lechia zajmuje dopiero 12. miejsce w tabeli Ekstraklasy i ma tylko cztery punkty przewagi nad strefą spadkową.
- Musimy się z tego jak najszybciej podnieść. Do końca roku rozegramy jeszcze pięć spotkań i musimy w tych meczach udowodnić, że nasze miejsce jest wyżej - puentuje Stolarski.