Zdruzgotany Peszko: Nie tak to sobie wyobrażałem. To mnie przytłacza

- Przychodząc do Lechii, w najczarniejszych snach nie przypuszczałem, że będziemy w takiej sytuacji, w jakiej jesteśmy - mówi zdruzgotany Sławomir Peszko. Gdańszczanie przegrali trzy ostatnie mecze i wylądowali na 12. miejscu w tabeli Ekstraklasy.

Po 13. serii spotkań Lechia zajmowała 6. miejsce w tabeli Ekstraklasy, mając tylko trzy punkty straty do będącej na podium Cracovii i aż dziewięć "oczek" przewagi nad strefą spadkową. W kolejnych meczach ekipa Thomasa von Heesena uległa jednak Legii Warszawa (1:3), Ruchowi Chorzów (2:3) oraz Cracovii (0:3) i wylądowała na 12. pozycji z ledwie czterema punktami zapasu nad "kreską".

- Przychodząc do Lechii, w najczarniejszych snach nie przypuszczałem, że będziemy w takiej sytuacji, w jakiej jesteśmy - mówi po porażce z Pasami zdruzgotany Sławomir Peszko i dodaje: - Nasze miejsce w tabeli i liczba punktów, które mamy, lekko mnie przytłacza. Ciężko mi znaleźć jakieś pozytywy, ale musimy je znaleźć przed następnym meczem.

W Krakowie Lechia grała w osłabieniu już od 6. minuty po tym, jak czerwoną kartkę za kopnięcie w twarz Deleu otrzymał Michał Mak. Biało-zieloni skoncentrowali się na obronie bezbramkowego remisu, ale w 59. minucie Pasy znalazły na nich sposób, a gdańszczan nie było stać na skuteczną odpowiedź.

Jedyną godną odnotowania akcją Lechii w poniedziałkowym meczu była samotna szarża Peszki. Akurat do skrzydłowego reprezentacji Polski trener von Heesen nie powinien mieć większych pretensji za występ przy Kałuży 1.

- Ale przegrała drużyna, przegrała Lechia, przegrali piłkarze, trener, kibice i cały Gdańsk. To jest przykre, że przegrywamy 0:3. To boli. Stać nas było tylko na indywidualne akcje. Trudno było grać tak długo w osłabieniu - mówi Peszko.

Lechia przegrała trzy ostatnie mecze, a w 17. kolejce zmierzy się z odrodzonym Lechem Poznań. - Dobrze, że to będzie Lech, a nie jakaś mniejsza drużyna. Na Lecha nikt nas nie musi mobilizować. Każdy będzie chciał się odegrać i to jest idealny mecz na przełamanie - puentuje Peszko.

Źródło artykułu: