Pod nieobecność kontuzjowanego Dawida Szufryna słowacki pomocnik pełni funkcję kapitana biało-czarnych. Niestety nie ma zbyt wielu powodów do radości, bo drużyna zawodzi, co odzwierciedla 14. pozycja w tabeli. Jak podkreśla, mimo ostatnich niepowodzeń zespół nie załamuje się. - Nie osiągamy zadowalających wyników, ale przed nami ostatni mecz i musimy zrobić wszystko, by zdobyć trzy punkty. Pełna pula może nam bardzo pomóc. Jest wręcz obowiązkiem wyjść zwycięsko z tej potyczki.
Dla sądeckiej drużyny jest to bardzo ważne, bo w przypadku porażki Sandecja może znaleźć się nawet w strefie spadkowej. - Nie myślimy nad tym, co będzie gdy stracimy punkty, bo chcemy pełnej zdobyczy. Musimy przez cały tydzień pracować tak, żeby osiągnąć ten cel - mówi Nather.
Wyniki poniżej oczekiwań można częściowo tłumaczyć sporą liczbą kontuzji, które prześladują zespół w trakcie tegorocznych rozgrywek. Najpierw do końca roku wypadł z gry Dawid Szufryn, ale godnie zastąpił go na środku obrony sprowadzony awaryjnie Witalij Berezowskyj. Ukrainiec też nabawił się urazu, ale być może na starcie ze Stomilem Olsztyn zdąży się wykurować. Na boisku na pewno nie będzie Bartłomieja Dudzica, który też już w tym roku na boisko nie wybiegnie. Niepewny jest także występ innego skrzydłowego Armanda Elli.
- To normalne, że w trakcie rundy są kontuzje i kartki. Myślę, że mamy na tyle mocny skład, że powinniśmy sobie poradzić nawet w takich okolicznościach. Szkoda, że nie pokazaliśmy tego potencjału. Pozostaje nam wygrać ze Stomilem i odpowiednio przygotować się do rundy wiosennej - uważa 30-letni pomocnik ze Słowacji.
Sandecja Nowy Sącz nie jest krezusem finansowym. Odwiecznym problemem są wypłaty, które nie zawsze na czas docierają do zawodników i pracowników klubu. Zaległości też mogą mieć wpływ na atmosferę w szatni. - My zawodnicy nie mamy co się wypowiadać na ten temat. O to już trzeba pytać ludzi odpowiedzialnych za te sprawy. Jesteśmy tu po to, by pracować na boisku, robić co trzeba. Tylko to nas powinno interesować - zakończył Matej Nather.